*CHARLIE*
Rzuciłem pracę, była gówniana. Codziennie wstawałem o szóstej, robiłem nieswoją muzykę, wracałem do domu i tak ciągle. To nie dla mnie. Ja muszę robić to co lubię, a przy okazji zarabiać pieniądze. A więc mamy już w zarezerwowanych kilka koncertów, co mnie ucieszyło bilety rozeszły się jak świeże bułeczki.
Fajnie znów mieć próby z Leo.
Alex została zaproszona przez Kate na imprezę, a ja się wpraszam. Z tego co słyszę to Kate znów zaczęła nocne życie, wiem jak to wygląda i dlatego tam idę. Impreza jest na plaży, ale z tego co wiem dziewczyny robią beforek u Kate.
Gdy dojechałem ich jeszcze nie było, ale było kilku moich znajomych ze szkoły, więc miałem co robić. Trochę się pokręciłem, wypiłem piwo, nawet rozmawiałem z jedną dziewczyną, ale była pijana i zbyt nachalna. Heh jakby Kate taka nigdy nie była.
Wracając z samochodu skąd wziąłem piwo usłyszałem jak ktoś mówi "Dawno jej nie widziałem. Słyszałem, że zaczęła ćpać."-odwróciłem się do chłopaka, który to powiedział. Pierwszy raz widzę go na oczy, a on gdy mnie zobaczył uciekł wzrokiem. Rozejrzałem się po tłumie i zobaczyłem moje dziewczyny.
Wyglądały nawet bardzo dobrze, chodź nie lubię, gdy zajęte dziewczyny ubierają się tak, by inni mogli nacieszyć nimi oko. Pomachałem ręką i uśmiechnąłem się, niestety szepnęła coś do blondynki i odeszła.
-Cześć Charlie! -Alex rzuciła się na mnie przytulając.
-Cześć. -zaśmiałem się. -Wszystko okay? -odsunąłem się i spojrzałem w jej zapijaczone oczy.
-Jak najbardziej!
-I jak? Rozmawiałaś z nią?
Kate zawsze miała problemy ze znalezieniem przyjaciółki, mówiła, że wszystkie dziewczyny są fałszywe i woli towarzystwo facetów, średnio mi się to podobało, ale nie mogłem jej przecież zabronić. Moim zdaniem przesadza, z Alex dogaduje się bardzo dobrze, a przecież jest dziewczyną. Ona po prostu lubi towarzystwo facetów.
Jako, że jedną z niewielu dziewczyn, z którą Kate rozmawia jest Alex to poprosiłem ją o pomoc, nic wielkiego po prostu wypytała o mnie.
-Właściwie to nic.
-Jakto nic?
-Normalnie, próbowałam jakoś dopytać o ciebie, ale ona wie, że wszystko tobie powiem. Przecież nie jest głupia.
-No dobra, dzięki Alex. A jak ona w ogóle się czuje?
-Wiesz, jak organizowała ten koncert charytatywny to była ciągle czymś zajęta, teraz wydaje mi się, że cały czas siedzi w domu. Nie wiem, dużo się uczy... A i mówiła, że przytyła kilogram, niby to niedużo, ale je faktycznie więcej.
-Jak więcej? -zdziwiłem się.
-Tak mi się wydaje, zjadła trochę obiadu potem przed wyjściem...
-Cholera, to wspaniale. -uśmiechnąłem się aż mnie policzki zabolały. Ostatnio myślałem tylko o jej zdrowiu, wiedziałem, że nie pomogę, bo sama musi dać sobie z tym radę.
-Niby tak, ale to dziwne, mówiła, że z jednej strony boi się przytyć, ale chce.
-Kto to? -spytałem przyglądając się Kate, która rozmawiała z jakąś grupką.
-Skąd mam wiedzieć? Ty ją stalkujesz.
-Zakryj się. -poprawiłem jej bluzkę i poszedłem do Kate. Za dobrze się bawi.
-Cześć. -objąłem ją od tyłu i spojrzałem na czterech chłopaków. Wyglądali na 17 lat, więc byłem spokojniejszy.
Dziewczyna odwróciła głowę i uśmiechnęła się niezręcznie.
-W takim razie dopóki jeszcze tu jestem to możemy się spotkać. -uśmiechnęła się do nich.
-Jasne, zgadamy się.
-Miłej zabawy. -odepchnęła mnie kawałek do tyłu i stanęła naprzeciwko. -Jak długo jeszcze będziesz mnie kontrolował?! -wściekła kopnęła piasek w moją stronę.
-Czy ja cię kontroluję?-uśmiechnąłem się, co zdenerwowało ją jeszcze bardziej.-Chciałem się tylko przywitać. Chyba nie będziemy udawać, że się nie znamy. -podszedłem najbliżej jak się dało, a koniuszkiem palca przejechałem po jej dłoni.
-A więc nie kazałeś Alex dopytywać się o ciebie?-uniosła brwi.
-Chyba zwariowałaś. Mam gdzieś co o mnie myślisz. -szybko przejechałem wzrokiem po jej sylwetce.-Pieprzona księżniczka. Nie wszystko kręci się wokół ciebie. Proszę bardzo, najeb się jak świnia i utop.-odwróciłem się i odszedłem. Denerwuje mnie tym, że ostatnio zachowuje jakby była niewiadomo kim. Myśli, że będę latał za nią, niedoczekanie jej.
-Macie coś jeszcze do picia? -dosiadłem się do znajomych.
-Trzymaj. -Kyle podał mi piwo z lodówki samochodowej. -Coś ciekawego?
-Mam wyjebane. -wzruszyłem ramionami. -Niech się utopi w morzu. -najpierw spojrzałem na wodę, która zauważalnie się wzburzyła, a potem na Kate siedzącą z Alex na pomoście.
-Heh, ta ruda jeszcze się gdzieś tu kręci.
Skorzystałem i zaprosiłem tą dziewczynę do naszego towarzystwa. Ronnie. Okazała się duszą towarzystwa, ale nadal była wulgarna. Myślę, że gdybym przedstawił ją mamie to by się załamała. Wypiłem dość sporo i nawet nie zamierzałem kończyć, bo rudawa zaczęła podobać mi się coraz bardziej.
Poczułem jak ktoś ciąga mnie za bluzę, więc niezadowolony oderwałem się od dziewczyny.
-Ja przepraszam. Nie wiedziałam, że ona to zrobić. -zapłakana Alex nadal ciągała mnie za rękaw bluzy, zamrugałem kilka razy żeby się upewnić czy dobrze widzę. -Myślałam, że żartuje, mówiłam, że to zły pomysł. -co chwilę się jąkała i łkała. -Ale zaczęła się rozbierać i wskoczyła. Pomóż mi...-zaśmiałem się tylko, bo w mojej upitej głowie wyglądało to zabawnie. -Charlie ogarnij się! Kate się utopiła!-tym razem uderzyła mnie w głowę, a ja momentalnie wytrzeźwiałem. Mimo jej niespójnych słów zrozumiałem, że stało się coś złego, więc zepchnąłem dziewczynę z moich kolan i zacząłem biec na pomost. Już w drodze ściągnąłem bluzę i rzuciłem za siebie, a gdy byłem gotowy wskoczyć zobaczyłem chude rączki, które oparły się na deskach.
Złapałem ją za ramiona i podciągnąłem na pomost. Pierwszym odruchem było spojrzenie na jej brzuch, na którym była tylko stara blizna, więc przytuliłem jej trzęsące ciało do siebie.
-Alex, przynieś moją bluzę. -rozkazałem dziewczynie, która przybiegła za mną. -Jesteś kurwa pojebana. Powinni zamknąć cię w piwnicy, żebyś dożyła chociaż trzydziestki. Czy ty chociaż kurwa raz nie możesz wyjść i wrócić do domu nie robiąc problemów?-za te słowa zostałem porządnie odepchnięty, zdziwiłem się, bo ledwo utrzymałem równowagę.
-Tak mówić to możesz se do tej rudej szmaty, ale nie do mnie! Kurwa nie do mnie! -zdzierała gardło stojąc taka chuda, cała przemoczona, w samej bieliźnie i gdyby nie to, że jej oczy wyglądały tak żałośnie to bym się zaśmiał. Wyglądało na to, że moje słowa naprawę ją ruszyły.
Próbowałem coś powiedzieć, ale nie wiem dlaczego ruszałem tylko szczęką nie mogąc wydusić słowa.
-Mam bluzę. -powiedziała zdyszana Alex i podała ją Kate.
-Nie dotknę jej. -brunetka pokazała palcem i ruszyła wzdłuż pomostu.
-O co jej chodzi? -wzruszyłem ramionami i poszedłem za nią. Kim bym był gdybym pozwolił wszystkim patrzyć się na jej ciało. Podbiegłem i zarzuciłem ubranie na jej ramiona.
-Wypierdalaj z tym! -rzuciła ją na piasek.
-Przeziębisz się!
-Wolę zamarznąć!
-Załóż to. -podszedł Kyle i bez problemu założył na nią swoją bluzę. Wszyscy się na nas patrzyli, więc zaczął prowadzić Kate w stronę mojego auta. Po drodze szeptał coś do niej, pewnie żeby uspokoić.
Nie mam pojęcia o co jej chodzi, chciałem tylko pomóc.
-Wszystko okay? -Alex dorównała mi kroku.
-Nie wiem o co chodzi. -objąłem ją ramieniem. Śmieszne, bo w ciągu tych kilku minut alkohol dosłownie ze mnie wyparował. Tak mi się przynajmniej wydawało.
-Nie krzycz na nią. -poprosiła przy tym przesuwając mnie wzrokiem.
-Przecież ja...
-Po prostu na nią nie krzycz.
Przecież nie krzyczałem bez powodu, martwię się, bo po alkoholu staje się nieodpowiedzialna. Z drugiej strony...ona nienawidzi krzyku, strasznie się wtedy denerwuje, a przecież ma problemy ze zdrowiem.
Kyle i Kate odeszli kawałek od nas, widziałem jak próbował ją uspokoić podczas, gdy ona ciągle machała rękoma tłumacząc mu coś.
-Hej! -odwróciłem się do rudowłosej, która szła w moją stronę.
-Cześć. -uśmiechnąłem się, a ona objęła mnie w pasie i stanęła na palcach żeby pocałować.
Gdybym wiedział co się stanie nigdy nie pozwoliłbym jej zbliżyć się do mnie.
W pewnym momencie poczułem delikatne uderzenie w twarz, a dziewczyna już nie stała naprzeciwko mnie. Minęła chwila zanim zorientowałem się o co chodzi. Było ciemno, wszyscy krzyczeli, Kyle próbował odciągnąć Kate, która w dłoni trzymała rude włosy. Z doświadczenia wiem, że niełatwo było ją powstrzymać. Ogarnąłem się i szybko złapałem brunetkę w pasie, zdążyła jeszcze pchnąć głowę dziewczyny przez co upadła.
-Puszczaj mnie! Wydrapie oczy tej suce!-szarpała się niemiłosiernie, a ja wycofałem się. Zdążyła jeszcze podbiec Ronnie, ale zakryłem Kate i oberwałem w brzuch, musiałem trzymać je dwie naraz, aż wkroczyła Alex krzycząc, że nie ma prawa podnosić ręki na Kate. Przysięgam bijące się dziewczyny to najgorsze co może być. W końcu Kate mi się wyrwała i zaczęła się walka MMA ze mną i Kylem w środku. Wszystko działo się tak szybko, że nie dało się nijak zareagować, jedyne co to, co jakiś czas oberwałem w jakąś część ciała. Były małe przerwy, wtedy gdy udało nam się złapać dwie z nich, ale gdy się wyrwały znów się zaczynało. Wyzywały się na wszystkie litery alfabetu, aż dotarło zbawienie. Kyle złapał Alex, ja stałem między dwiema pozostałymi, które były jak czołgi- nie do zatrzymania, aż w końcu wparował pewien blondyn i złapał za ramiona rudowłosą.
-Spróbuj ją dotknąć jeszcze raz, a zapomnę, że jesteś dziewczyną.-Alex pokręcił głową dając jej ostrzeżenie. Mogłem się jej przyjrzeć. Nie miała żadnych ran, porwaną bluzkę, rozczochrane włosy i czerwoną twarz. Więc Kate zadzwoniła po Alexa. Dziwne, myślałem, że ostatnio nie mieli kontaktu, heh, ale co ja mogłem wiedzieć skoro nawet nie rozmawiamy.
Alex odesłał ją, a nas wszystkich posadził w samochodzie, jeszcze chwilę porozmawiał z Kate, która była tak wściekła, że jej krzyki było słuchać w aucie. Nie bardzo rozumiałem co się stało, całowałem się z rudą, a Kate nagle zaczęła ją bić.
-Chodzi o to, że jest zazdrosna? -spytałem, ale nikt nie raczył mi odpowiedzieć. W końcu przyszli i oboje usiedli na przodzie.
Było dość niezręcznie, gdy jechaliśmy w takiej ciszy i tylko Alex mruczał coś do siebie pod nosem.
***
*KATE*
Następnego dnia czułam się fatalnie. Wcale nie przez alkohol, pobiłam kogoś. Jestem wściekła na mój wybuchowy charakter, i to dosłownie. Nawet nie próbuje się usprawiedliwić, to było zachowanie impulsywne, zobaczyłam jak się całują i wybuchłam. Ciężko pogodzić się z tym, że ktoś kogo kochałeś zastępuje cię pierwszą lepszą laską z imprezy. Jak to w ogóle musiało wyglądać? Byłam jedynie w bieliźnie, na dodatek mokrej, i bluzie Kylea, zapewne wyglądałam jak osoba niezrównoważona, którą chyba rzeczywiście jestem.
Razem z Alex, spałyśmy u Alexa, zabawnie to brzmi, i pół nocy płakałam w ich ramiona. Mam tylko nadzieję, że Charlie się o tym nie dowie. Potrzebuje więcej czasu niż myślałam na to by zapomnieć o Charliem, a przecież minęło już tyle czasu.
Do domu wróciłam od razu po kawie, którą wypiłam z Jeną. Mamy znów nie było, z jednej strony dobrze, bo by mnie chyba zabiła, a z drugiej chociaż wygadałabym się komuś. Wzięłam prysznic i stwierdziłam, że nie wyszłam jakoś źle, mam zadrapanie na szyi i kilka siniaków na rękach i nogach. Gdy oberwałam od Cece za Charliego było gorzej. Wysuszyłam włosy, zrobiłam makijaż i się ubrałam.
-Cześć Charlie! -Alex rzuciła się na mnie przytulając.
-Cześć. -zaśmiałem się. -Wszystko okay? -odsunąłem się i spojrzałem w jej zapijaczone oczy.
-Jak najbardziej!
-I jak? Rozmawiałaś z nią?
Kate zawsze miała problemy ze znalezieniem przyjaciółki, mówiła, że wszystkie dziewczyny są fałszywe i woli towarzystwo facetów, średnio mi się to podobało, ale nie mogłem jej przecież zabronić. Moim zdaniem przesadza, z Alex dogaduje się bardzo dobrze, a przecież jest dziewczyną. Ona po prostu lubi towarzystwo facetów.
Jako, że jedną z niewielu dziewczyn, z którą Kate rozmawia jest Alex to poprosiłem ją o pomoc, nic wielkiego po prostu wypytała o mnie.
-Właściwie to nic.
-Jakto nic?
-Normalnie, próbowałam jakoś dopytać o ciebie, ale ona wie, że wszystko tobie powiem. Przecież nie jest głupia.
-No dobra, dzięki Alex. A jak ona w ogóle się czuje?
-Wiesz, jak organizowała ten koncert charytatywny to była ciągle czymś zajęta, teraz wydaje mi się, że cały czas siedzi w domu. Nie wiem, dużo się uczy... A i mówiła, że przytyła kilogram, niby to niedużo, ale je faktycznie więcej.
-Jak więcej? -zdziwiłem się.
-Tak mi się wydaje, zjadła trochę obiadu potem przed wyjściem...
-Cholera, to wspaniale. -uśmiechnąłem się aż mnie policzki zabolały. Ostatnio myślałem tylko o jej zdrowiu, wiedziałem, że nie pomogę, bo sama musi dać sobie z tym radę.
-Niby tak, ale to dziwne, mówiła, że z jednej strony boi się przytyć, ale chce.
-Kto to? -spytałem przyglądając się Kate, która rozmawiała z jakąś grupką.
-Skąd mam wiedzieć? Ty ją stalkujesz.
-Zakryj się. -poprawiłem jej bluzkę i poszedłem do Kate. Za dobrze się bawi.
-Cześć. -objąłem ją od tyłu i spojrzałem na czterech chłopaków. Wyglądali na 17 lat, więc byłem spokojniejszy.
Dziewczyna odwróciła głowę i uśmiechnęła się niezręcznie.
-W takim razie dopóki jeszcze tu jestem to możemy się spotkać. -uśmiechnęła się do nich.
-Jasne, zgadamy się.
-Miłej zabawy. -odepchnęła mnie kawałek do tyłu i stanęła naprzeciwko. -Jak długo jeszcze będziesz mnie kontrolował?! -wściekła kopnęła piasek w moją stronę.
-Czy ja cię kontroluję?-uśmiechnąłem się, co zdenerwowało ją jeszcze bardziej.-Chciałem się tylko przywitać. Chyba nie będziemy udawać, że się nie znamy. -podszedłem najbliżej jak się dało, a koniuszkiem palca przejechałem po jej dłoni.
-A więc nie kazałeś Alex dopytywać się o ciebie?-uniosła brwi.
-Chyba zwariowałaś. Mam gdzieś co o mnie myślisz. -szybko przejechałem wzrokiem po jej sylwetce.-Pieprzona księżniczka. Nie wszystko kręci się wokół ciebie. Proszę bardzo, najeb się jak świnia i utop.-odwróciłem się i odszedłem. Denerwuje mnie tym, że ostatnio zachowuje jakby była niewiadomo kim. Myśli, że będę latał za nią, niedoczekanie jej.
-Macie coś jeszcze do picia? -dosiadłem się do znajomych.
-Trzymaj. -Kyle podał mi piwo z lodówki samochodowej. -Coś ciekawego?
-Mam wyjebane. -wzruszyłem ramionami. -Niech się utopi w morzu. -najpierw spojrzałem na wodę, która zauważalnie się wzburzyła, a potem na Kate siedzącą z Alex na pomoście.
-Heh, ta ruda jeszcze się gdzieś tu kręci.
Skorzystałem i zaprosiłem tą dziewczynę do naszego towarzystwa. Ronnie. Okazała się duszą towarzystwa, ale nadal była wulgarna. Myślę, że gdybym przedstawił ją mamie to by się załamała. Wypiłem dość sporo i nawet nie zamierzałem kończyć, bo rudawa zaczęła podobać mi się coraz bardziej.
Poczułem jak ktoś ciąga mnie za bluzę, więc niezadowolony oderwałem się od dziewczyny.
-Ja przepraszam. Nie wiedziałam, że ona to zrobić. -zapłakana Alex nadal ciągała mnie za rękaw bluzy, zamrugałem kilka razy żeby się upewnić czy dobrze widzę. -Myślałam, że żartuje, mówiłam, że to zły pomysł. -co chwilę się jąkała i łkała. -Ale zaczęła się rozbierać i wskoczyła. Pomóż mi...-zaśmiałem się tylko, bo w mojej upitej głowie wyglądało to zabawnie. -Charlie ogarnij się! Kate się utopiła!-tym razem uderzyła mnie w głowę, a ja momentalnie wytrzeźwiałem. Mimo jej niespójnych słów zrozumiałem, że stało się coś złego, więc zepchnąłem dziewczynę z moich kolan i zacząłem biec na pomost. Już w drodze ściągnąłem bluzę i rzuciłem za siebie, a gdy byłem gotowy wskoczyć zobaczyłem chude rączki, które oparły się na deskach.
Złapałem ją za ramiona i podciągnąłem na pomost. Pierwszym odruchem było spojrzenie na jej brzuch, na którym była tylko stara blizna, więc przytuliłem jej trzęsące ciało do siebie.
-Alex, przynieś moją bluzę. -rozkazałem dziewczynie, która przybiegła za mną. -Jesteś kurwa pojebana. Powinni zamknąć cię w piwnicy, żebyś dożyła chociaż trzydziestki. Czy ty chociaż kurwa raz nie możesz wyjść i wrócić do domu nie robiąc problemów?-za te słowa zostałem porządnie odepchnięty, zdziwiłem się, bo ledwo utrzymałem równowagę.
-Tak mówić to możesz se do tej rudej szmaty, ale nie do mnie! Kurwa nie do mnie! -zdzierała gardło stojąc taka chuda, cała przemoczona, w samej bieliźnie i gdyby nie to, że jej oczy wyglądały tak żałośnie to bym się zaśmiał. Wyglądało na to, że moje słowa naprawę ją ruszyły.
Próbowałem coś powiedzieć, ale nie wiem dlaczego ruszałem tylko szczęką nie mogąc wydusić słowa.
-Mam bluzę. -powiedziała zdyszana Alex i podała ją Kate.
-Nie dotknę jej. -brunetka pokazała palcem i ruszyła wzdłuż pomostu.
-O co jej chodzi? -wzruszyłem ramionami i poszedłem za nią. Kim bym był gdybym pozwolił wszystkim patrzyć się na jej ciało. Podbiegłem i zarzuciłem ubranie na jej ramiona.
-Wypierdalaj z tym! -rzuciła ją na piasek.
-Przeziębisz się!
-Wolę zamarznąć!
-Załóż to. -podszedł Kyle i bez problemu założył na nią swoją bluzę. Wszyscy się na nas patrzyli, więc zaczął prowadzić Kate w stronę mojego auta. Po drodze szeptał coś do niej, pewnie żeby uspokoić.
Nie mam pojęcia o co jej chodzi, chciałem tylko pomóc.
-Wszystko okay? -Alex dorównała mi kroku.
-Nie wiem o co chodzi. -objąłem ją ramieniem. Śmieszne, bo w ciągu tych kilku minut alkohol dosłownie ze mnie wyparował. Tak mi się przynajmniej wydawało.
-Nie krzycz na nią. -poprosiła przy tym przesuwając mnie wzrokiem.
-Przecież ja...
-Po prostu na nią nie krzycz.
Przecież nie krzyczałem bez powodu, martwię się, bo po alkoholu staje się nieodpowiedzialna. Z drugiej strony...ona nienawidzi krzyku, strasznie się wtedy denerwuje, a przecież ma problemy ze zdrowiem.
Kyle i Kate odeszli kawałek od nas, widziałem jak próbował ją uspokoić podczas, gdy ona ciągle machała rękoma tłumacząc mu coś.
-Hej! -odwróciłem się do rudowłosej, która szła w moją stronę.
-Cześć. -uśmiechnąłem się, a ona objęła mnie w pasie i stanęła na palcach żeby pocałować.
Gdybym wiedział co się stanie nigdy nie pozwoliłbym jej zbliżyć się do mnie.
W pewnym momencie poczułem delikatne uderzenie w twarz, a dziewczyna już nie stała naprzeciwko mnie. Minęła chwila zanim zorientowałem się o co chodzi. Było ciemno, wszyscy krzyczeli, Kyle próbował odciągnąć Kate, która w dłoni trzymała rude włosy. Z doświadczenia wiem, że niełatwo było ją powstrzymać. Ogarnąłem się i szybko złapałem brunetkę w pasie, zdążyła jeszcze pchnąć głowę dziewczyny przez co upadła.
-Puszczaj mnie! Wydrapie oczy tej suce!-szarpała się niemiłosiernie, a ja wycofałem się. Zdążyła jeszcze podbiec Ronnie, ale zakryłem Kate i oberwałem w brzuch, musiałem trzymać je dwie naraz, aż wkroczyła Alex krzycząc, że nie ma prawa podnosić ręki na Kate. Przysięgam bijące się dziewczyny to najgorsze co może być. W końcu Kate mi się wyrwała i zaczęła się walka MMA ze mną i Kylem w środku. Wszystko działo się tak szybko, że nie dało się nijak zareagować, jedyne co to, co jakiś czas oberwałem w jakąś część ciała. Były małe przerwy, wtedy gdy udało nam się złapać dwie z nich, ale gdy się wyrwały znów się zaczynało. Wyzywały się na wszystkie litery alfabetu, aż dotarło zbawienie. Kyle złapał Alex, ja stałem między dwiema pozostałymi, które były jak czołgi- nie do zatrzymania, aż w końcu wparował pewien blondyn i złapał za ramiona rudowłosą.
-Spróbuj ją dotknąć jeszcze raz, a zapomnę, że jesteś dziewczyną.-Alex pokręcił głową dając jej ostrzeżenie. Mogłem się jej przyjrzeć. Nie miała żadnych ran, porwaną bluzkę, rozczochrane włosy i czerwoną twarz. Więc Kate zadzwoniła po Alexa. Dziwne, myślałem, że ostatnio nie mieli kontaktu, heh, ale co ja mogłem wiedzieć skoro nawet nie rozmawiamy.
Alex odesłał ją, a nas wszystkich posadził w samochodzie, jeszcze chwilę porozmawiał z Kate, która była tak wściekła, że jej krzyki było słuchać w aucie. Nie bardzo rozumiałem co się stało, całowałem się z rudą, a Kate nagle zaczęła ją bić.
-Chodzi o to, że jest zazdrosna? -spytałem, ale nikt nie raczył mi odpowiedzieć. W końcu przyszli i oboje usiedli na przodzie.
Było dość niezręcznie, gdy jechaliśmy w takiej ciszy i tylko Alex mruczał coś do siebie pod nosem.
***
*KATE*
Następnego dnia czułam się fatalnie. Wcale nie przez alkohol, pobiłam kogoś. Jestem wściekła na mój wybuchowy charakter, i to dosłownie. Nawet nie próbuje się usprawiedliwić, to było zachowanie impulsywne, zobaczyłam jak się całują i wybuchłam. Ciężko pogodzić się z tym, że ktoś kogo kochałeś zastępuje cię pierwszą lepszą laską z imprezy. Jak to w ogóle musiało wyglądać? Byłam jedynie w bieliźnie, na dodatek mokrej, i bluzie Kylea, zapewne wyglądałam jak osoba niezrównoważona, którą chyba rzeczywiście jestem.
Razem z Alex, spałyśmy u Alexa, zabawnie to brzmi, i pół nocy płakałam w ich ramiona. Mam tylko nadzieję, że Charlie się o tym nie dowie. Potrzebuje więcej czasu niż myślałam na to by zapomnieć o Charliem, a przecież minęło już tyle czasu.
Do domu wróciłam od razu po kawie, którą wypiłam z Jeną. Mamy znów nie było, z jednej strony dobrze, bo by mnie chyba zabiła, a z drugiej chociaż wygadałabym się komuś. Wzięłam prysznic i stwierdziłam, że nie wyszłam jakoś źle, mam zadrapanie na szyi i kilka siniaków na rękach i nogach. Gdy oberwałam od Cece za Charliego było gorzej. Wysuszyłam włosy, zrobiłam makijaż i się ubrałam.
Przyda mi się spacer. Nie potrafię tak chodzić bez celu, więc poszłam na kawę.
-Małą czarną. -poprosiłam kelnerką i zdjęłam okulary przeciwsłoneczne. Kojarzyłam tą dziewczynę jeszcze ze szkoły, tylko kiedyś miała rude, a nie siwe włosy. Podobały mi się takie fale do ramion. Ciekawe czy mi by pasował taki kolor.
-Może proszę? -uniosła brwi.
-Sorry. Poproszę małą czarną. -powiedziałam obojętnie. -Podobają mi się twoje włosy.
No, podrywam kelnerkę.
Dziewczyna prychnęła i odeszła. Jej koszula odkrywała połowę pleców i zobaczyłam na nich tatuaż łapacza snów.
Poczułam wibracje w tylnej kieszeni, wyjęłam telefon i położyłam go na stoliku.
To tylko Rush.
-Mała czarna jak twoja dusza.-dziewczyna postawiła przede mną filiżankę.
-Dzięki.
Mieszałam ją, mieszałam i...odechciało mi się.
-Halo?! -wkurwiona odebrałam chyba za piątym razem, ten pieprzony telefon.
-Wooo widzę, że dzwonie w idealnym momencie. Gdzie jesteś?
-Nie powiem. Czego chcesz?
-Wyluzuj... -zaśmiał się. -Znowu coś odjebałaś. Widziałem na grupie.
Na Facebook jest specjalna grupa na której piszą o wszystkich imprezach, gdzie, co, kiedy, a potem co się działo.
-Nic nie mów. Nie chce o tym rozmawiać.
-Jesteś cała?
-Taak, to tylko kilka siniaków.
-Ta, to co? Przyjdę do ciebie. -powiedział to głosem "przyjdę, wygadasz się, a potem wypijemy". W sumie dawno nie spędzaliśmy razem czasu.
-Przyjedziesz po mnie do kawiarni? "Holmes".
-Okay niedługo będę.
Rozłączyłam się i poszłam do baru, gdzie usiadłam naprzeciwko kelnerki.
W całym pomieszczeniu byłam tylko ja, ona i pan z laptopem siedzący przy oknie.
-Przepraszam. -zwróciłam na siebie jej uwagę. -Macie coś mocniejszego? -przymrużyłam oko.
-Jest 12.-uświadomiła mnie, a ja wzruszyłam ramionami. Dziewczyna rozejrzała się dookoła i wyjęła spod lady dwa kieliszki. Napełniła je, a potem razem się napiłyśmy.
-Gorszy dzień? -spytałam podparta głową na ręku.
-Moja szefowa to suka. Chociaż alkohol jej potajemnie wypije. Rachel.-wystawiła dłoń.
-Wiem, uczyłyśmy się w tej samej szkole. Kate. -uścisnęłam jej dłoń.
-Myślałam, że mnie nie pamiętasz.
-Zawsze siedziałaś przy pierwszym stoliku.
-Woow, myślałam, że takich dziewczyn jak ja nikt nie pamięta.
-Nakładałaś kabaretki do mundurku. Każdy cię pamięta.-zaśmiałyśmy się. -Pamiętam wszystkich. -spojrzałam na pusty kieliszek.
-Dolać?
-Nie. Nie jestem menelem.
-Okay, ale ja się napije. -rozejrzała się i szybko wypiła kolejny kieliszek. -To po wypadku? -patrzyła na moje czoło. Po wypadku nie licząc wielkiej blizny na nodze, mam kilka niedużych na twarzy.
Kiwnęłam tylko głową.
-Powiesz mi jak to jest. -przecierała blat i wydawała się już sympatyczniejsza. Chociaż... Wydawało mi się, że jestem dla niej jakimś dziwnym fenomenem. -Każdy cię lubi, uważają cię za zajebistą osobę... Czujesz się z tym lepsza od innych? Nie obraź się. To zwykłe pytanie.
-Naprawdę to wygląda jakbym była zajebista? -zaśmiałam się. -Fajnie. Szkoda, że tak nie jest. -spuściłam głowę, ale nadal się śmiałam.
Gdyby tylko wiedziała o moich problemach.
-Cześć. -usłyszałam zza pleców, więc odwróciłam się. Stał tam Rush, patrzył na dziewczynę, z którą rozmawiałam, z kolei ona powiedziała szybkie "hej" i poraz kolejny wyczyściła blat.
-Siemka. -uderzyłam go w ramię.
-Pijesz od samego rana? -skrzywił się pewnie czując mój oddech.
-Jednego szota. Przysięgam.
Obserwowałam ich przez kilka sekund, gdy jedno z nich patrzyło, drugie odwracało wzrok. To było dość urocze.
-Rachel, o której kończysz?
-Co kończę? -odpowiedziała szybko. Albo tak zapatrzyła się na Rusha, albo udawała głupią.
-No pracę, a co. -zaśmiałam się.
-14...14.15?
-Świetnie. To przyjedziemy po ciebie i może jakoś lepiej się poznamy. -szeroko się uśmiechnęłam. -Nie uznaję żadnej odmowy.
***
-Co to było? -zaśmiałam się i popchnęłam Rusha ramieniem.
-Co? To ty bijesz laski na imprezach. -oddał mi i otworzył drzwi od samochodu. Szybko do niego wsiadłam, żeby kontynuować rozmowę.
-Od kiedy ty taki wstydliwy? Skąd ją znasz?-już zapomniałam o tym co stało się wczoraj i nie mogłam przestać się z niego śmiać. Zawsze był pewny siebie, wielki alvaro, który może mieć każdą. A tu proszę bardzo.
-Rachel? Nie wiem w sumie. Skądś tam. -przekręcił kluczyk i udawał obojętnego, a jednak ten palec niespokojnie uderzał o kierownicę.
-Jak mnie nie było?
-Nieee... Był jakiś tam epizod... Kiedyś tam.
-Kiedy?
-Zapnij pasy Mała. -zrobiłam to o co prosił. -W piątej klasie chyba.
-Boże. Przeleciałeś ją w piątej klasie? -wybuchłam śmiechem, widziałam, że nawet on ledwo się powstrzymywał.
-Jesteś pojebana. Rachel to pierwsza dziewczyna, z którą się całowałem. -uniósł kącik ust. -Sentyment. -na chwilę na mnie spojrzał.
-Mhmm, ładna co?
-Fakt. Jest jeszcze ładniejsza. Ale nie o tym. Co ci ta laska zrobiła?
Właśnie. Co ona mi zrobiła?
-Dobre pytanie. Nie wiem. Była niemiła. -zacisnęłam wargi.
-Ahamm. A to, że całowała się z Charliem nic do tego nie miało?
-Coooooo?-spytałam wysokim głosem. -Oni się całowali? Nie widziałam tego.
-Czyżby?
-No dobra, włożyła jęzor w jego gardło. To było ohydne i poprosiłam żeby tego nie robili, ale nie pomogło, więc...
-Jesteś głupsza niż ustawa przewiduje. Przecież możesz mi powiedzieć, że byłaś zazdrosna, zrozumiem.
-Okay. Może trochę byłam...
-Żartowałem. Nie zrozumiem. Zostaw go w cholerę i znajdź se innego gacha.
-O wilku mowa. Dzwoni. -spojrzałam na telefon. I co ja mu powiem?
Chciałam to przeczekać, żeby nie było, że się rozłączam, ale ten idiota nagle zabrał mi telefon.
-Siema. -widząc jego uśmiech, wiedziałam, że zaraz coś palnie więc próbowałam się z nim szarpać. -Kate nie może rozmawiać, bo aktualnie ma zajęte usta.
Myślałam, że się rozpłaczę, a nie mogłam nic zrobić, bo mam mózg i mogłabym spowodować wypadek szarpiąc się z nim.
Gdy już się rozłączył mógł ten telefon zjeść i od razu przy tym udławić.
-Nienawidzę cię. -zabrałam telefon i dodzwoniłam do Charliego.
Odebrał od razu.
-Już możesz rozmawiać? -spytał na "cześć", na szczęście nie był zły.
-Rush sobie żarty robi.
-Okay. Mhm. Co robisz?
-Em... Jadę z Rushem do niego.
Był jakiś dziwny, jakby wszystko mu było obojętne.
-Wszystko okay? Po wczoraj.
-Tak i... Przepraszam za tą sytuację. Chyba za dużo wypiłam.
-Nie musisz się tłumaczyć, chciałem tylko spytać czy nic ci się nie stało.
-A no to... Pa? -spojrzałam na Rusha, który już zatrzymał się na podjeździe i przysłuchiwał mojej rozmowie.
-Kate?
-Tak?
-Kyle robi jutro imprezę, miał cię sam zaprosić, ale skoro już dzwonie to... Kyle robi imprezę. -podsumował.
-Okay...okay. Może wpadnę na chwilę.
-No. -powiedział po chwili. -To do zobaczenia.
-Tak. -rozłączyłam się i zmarszczyłam brwi.
-Wow, zaprosił cię na imprezę.
-Myślisz, że wtedy się zemści?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemson!
Jak się podoba rozdział?
Nie wiem, czy tak mało osób czyta, czy jak, ale jest mi bardzo smutno, że jest mało komentarzy ;/
Miłego dnia (;
-Kate xx