sobota, 9 września 2017

24.

Do Rusha przyszli też Chris i Max. Było dość zabawnie. Rush próbował coś z Reachel, która prosiła, żebym jej pilnowała w razie czego, a ja z racji tego, że Max ma dziewczynę udawałam, że świruję z Chrisem.
-Twój ojciec jest złodziejem? -powiedział chłopak i odgarnął moje włosy.
-Bo skradł wszystkie gwiazdy i wsadził mi w oczy? -uśmiechnęłam się z tej żenady.
-Nie. Ukradł mi telewizor. -wszyscy wybuchliśmy śmiechem, a Rush wyglądał jakby miał pęknąć. -Coo? Charlie nie słodził ci tak? -spytał dumny z siebie.
-U nich jest inaczej. Kate leje jego laski. -wyjaśnił czarnowłosy.
-Taką to bym się bał z domu wypuścić. Nie ma imprezy bez afery. -Chris potarł moje ramię.
-Reachel idziemy zapalić?
Dziewczyna zgodziła się na moją prośbę i wyszłyśmy na taras, podczas, gdy chłopcy pewnie o niej rozmawiali.
-Nie mieli się do kogo przyjebać. -odpaliłam papierosa, a dziewczyna odmówiła. -Jak tam z Rushem?
-Ee tam. -wzruszyła ramionami. -Jutro zapomni, więc się nie przejmuje.
Uśmiechnęłam się pod nosem, pierwszy raz widzę jak Rush patrzy tak na jakąś dziewczynę, nie przejdzie mu do jutra.
-A co jeżeli nie?
-Jakto nie? Nie jestem idiotką Kate, wiem na czym polegają jego relacje z dziewczynami.
-Żartuje przecież.
****
Do domu wróciłam po 22, nie było mnie cały dzień, a mama miała wrócić po 15.
Nie byłam bardzo pijana, praktycznie w ogóle, ostatnio za często mi zdarzało, więc chcę przystopować.
Zdjęłam buty i weszłam dalej.
-Heej. -uśmiechnęłam się do mamy, która siedziała na kanapie z jakąś dziewczyną.
-Cześć, masz gościa. -spojrzała na dziewczynę, która wydawała się znajoma, ale za cholerę nie mogłam jej sobie przypomnieć. Dopiero, gdy wstała zobaczyłam nieduży brzuch ciążowy.
-Nie pamiętasz mnie? -spytała cicho, bo moja mina pewnie była jednoznaczna. -Jestem Holly. Rozmawiałyśmy kiedyś na Skypie z...
-Cameronem. -załamał mi się głos. Poczułam wielką gule w gardle i przez chwilę nie mogłam się poruszyć.
Tak nagle zerwała z nim kontakt...
Powoli podeszłam i położyłam dłoń na jej brzuchu. To dziecko Camerona. 

Poczułam jak łzy zbierają się pod moimi powiekami. Znam go całe życie to najbliższa mi osoba... Teraz będzie ojcem.
Przytuliłam ją jakby była mi tak samo bliska jak on.
-Cameron nie wie, prawda?
-Nie chce niszczyć mu życia. -szepnęła płaczliwym głosem.
-Chwila...to dziecko Camerona? -wtrąciła się mama, więc odsunęłam się od Holly, która spuściła wzrok. -Matko boska.
-Cameron mówił, że zawsze może na ciebie liczyć... Potrzebuje pomocy. Rodzice się dowiedzieli i zrobili mi awanturę, a ja nie miałam gdzie pójść. Trochę mi głupio, ale czy mogłabym się zatrzymać u ciebie Kate, u pani? Na chwilę, dopóki czegoś nie znajdę. -spojrzała błagalnie na nas.
-Oczywiście kochanie. Możesz zostać ile chcesz, ale musisz powiedzieć Cameronowi.
-Nie. -szybko powiedziała. -Ma plany, nie chce niszczyć mu życia.
Obie spojrzałyśmy na siebie z uśmiechem. Musi go bardzo kochać, by poświęcić siebie dla niego.
-Cameron cię kocha i... Chciałby wiedzieć, że ma dziecko. Razem będzie wam łatwiej.
-Przemyśl to sobie. A u nas możesz zostać ile chcesz. -uśmiechnęła się mama. -Przygotuje ci pokój.
***
Nie mogłam spać, bo ciągle myślałam, co będzie dalej. Jestem na 100% pewna, że Cam jej nie zostawi, ale jak to będzie wyglądało? Oboje będą bez wykształcenia na łasce jego rodziców? Mają firmę, którą pewnie mu oddadzą, ale w Polsce. Wątpię, że Holly będzie chciała się wyprowadzać. Poza tym to nieodpowiedzialny gówniarz, jak on sobie poradzi z dzieckiem? Wczoraj byłam wzruszona, a teraz śmiać mi się chce. Zawsze żartował, że to ja pierwsza wpadnę, a tu proszę.
Mama wstała pierwsza i gdy zeszłam na stole było już śniadanie.
-I co teraz? -spytałam i usiadłam przy stole.
-Moim zdaniem powinna mu powiedzieć. To takie dziwne... -oparła się plecami o blat i uśmiechnęła.-Widziałam jak on dorasta, a teraz będę patrzeć na jego dziecko. Będę prawie babcią.-zaśmiałam się. -W razie wątpliwości ty najpierw skończ studia i ustabilizuj się. -pomachała palcem.
-Dzień dobry. -zeszła Holly i dosiadła się.
-Jak się spało?
-Dobrze, dziękuję, że pozwoliła mi pani zostać.
-Nie ma sprawy. Proszę. -postawiła przed nią herbatę.
-W zamian będę mogła pomagać w domu. Głupio mi... W ogóle się nie znamy.
-O nie kochana, żadnej pracy. Musisz o siebie dbać i nie martw się o to, jesteś tu mile widziana. -uśmiechnęła się do niej. -Myślałaś już o Cameronie? -usiadła naprzeciwko Holly.
-Tak... -spuściła wzrok.-Muszę mu powiedzieć, ma prawo wiedzieć.
-To dobry wybór. Będzie dobrze, zobaczysz. -złapała ją za dłoń.
Żeby było jej łatwiej napisałam do Camerona żeby wszedł na Skypea i usiadłyśmy na moim łóżku.
-Mogę?
-Tak. -przytaknęła więc zadzwoniłam do niego.
-Sieeeema Mała. -usłyszałam na cześć. Przestawiłam komputer tak by było widać nas obie, a jego uśmiech znikł z twarzy. -Holly?
-Hej. -uśmiechnęła się lekko.
-Reachel? Co ty tu... Kompletnie mnie olałaś i co? Potraktowałaś mnie jak pierwszego lepszego frajera! Co się działo przez ten czas do cholery?! -spojrzałam na dziewczynę, która była gotowa już się wycofać.
-Zamknij mordę idioto! -wrzasnęłam na niego, a on zmarszczył brwi.
-Co tu się dzieje?! Dlaczego jesteś u Kate? -wyglądał na na prawdę wkurwionego, ale nic dziwnego skoro ją kochał, a ona nagle zerwała z nim kontakt.
-Cameron. -przegryzła wargi, a łza spłynęła po jej policzku, więc objęłam ją ramieniem.
-Od razu ci powiem, że przeprosiny nie wystarczą. Kochałem cię jak wariat. Jak mogłaś tak po prostu mnie zostawić?!-on prawie płakał, ona płakała, a ja miałam ochotę się śmiać. Jeszcze nie wie najważniejszego, a już emocje puściły. Co będzie jak się dowie.
Czarny humor.
Holly nie wytrzymała i wyszła z mojego pokoju.
-Boże Cam, jesteś taki głupi. -zaśmiałam się mimo, że nie powinnam.
-Sorry Kate, ale mnie to nie bawi.-przetarł oczy.
-Rozumiem. -zaśmiałam się. -Ale mogłeś chociaż jej wysłuchać.
-Oczywiście, kocham ją i jeżeli miała jakiś powód to zrozumiem to, ale dobrze wiesz jak mnie to bolało.
-No wiem, wiem.
-Możesz przestać się śmiać?! To nie jest śmieszne.
-Tak naprawdę to chce mi się płakać Cam. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć, kocham cię najbardziej na świecie i...
-Co się stało? -patrzył jeszcze taki nieświadomy niczego i teraz to ja wypuściłam łzy. -Kate chodzi o ciebie?
-Nie. -pokręciłam głową i uśmiechnęłam się.-Cameron będziesz tatą. -obserwowałam jego reakcje, ale nie wiem co o tym myślał. Patrzył gdzieś na klawiaturę, więc nie widziałam jego oczu.
-Muszę kończyć. -załamał mu się głos i rozłączył się.
Od razu pobiegłam do pokoju obok, gdzie była zapłakana blondynka i przytuliłam ją.
-Powiedziałaś mu? -zachlipała. Było mi jej tak szkoda.
-Mhm, zrozum potrzebuje trochę czasu.
-Zrozumiem jeżeli stwierdzi, że brzuchata dziewczyna nie jest szczytem jego marzeń.
Usiadłam tak by przytulić ją do siebie.
-Znam go chyba najlepiej, chyba wiem wszystko o waszym związku i uwierz mi... Będzie najlepszym ojcem, a potem nawet mężem. -uśmiechnęłam się pokrzepiająco. -Jest zły za to, że odeszłaś bez słowa, bo bardzo cię kocha.
-Tak myślisz? -wytarła oczy.
-Jestem tego pewna.
-To chłopiec. Będziemy mieli syna. -położyła dłoń na swoim brzuchu. Przed oczami pojawił mi się obrazek całej ich trójki. Jestem pewna, że Cameron będzie wspaniałym ojcem. Mimo wszystko.
-W dzieciństwie zawsze bił wszystkich, którzy mi dokuczali. W szkole było wiadomo, że jeżeli coś się stało to zrobił to Cameron. Chował rzeczy nauczycielom, zaklejał zamki gumą, żeby nie można było wejść do klasy, bez wiedzy rodziców robił swoje pierwsze tatuaże, wszyscy mieli go za chuligana, nawet trochę taki był, ale... -zaśmiałam się. -Gdy dostałam pierwszy szlaban i rodzice zakazali wychodzić mi z pokoju w nocy urządził akcje odbicia mnie. -tym razem ona się zaśmiała. -Żebym z rana mogła obejrzeć naszą ulubioną bajkę. A gdy umarł mój chomik, urządził pogrzeb ze stypą w mc'u. Chodzi o to... Jeżeli kogoś kocha dba o niego jak tylko potrafi. Tak samo będzie z tobą i waszym synkiem. Będziecie najszczęśliwszymi ludźmi pod słońcem. Zobaczysz.
-Dziękuję Kate, za wszystko. Cameron miał rację, zawsze można na ciebie liczyć. -uśmiechnęła się. To były najmilsze słowa jakie ostatnio usłyszałam. -Przyznam, że na początku byłam zazdrosna. Ciągle o tobie mówił, to było coś jakbym słuchała o jego byłej w samych super latywach. -zaśmiałyśmy się.
-Uwierz mi... Jego byłe nie są warte wspominania.
***
Namówiłam Holly, żebyśmy poszły do Rusha, nie było trudno to przyjaciel Camerona więc dowiedziałby się o ciąży.
Weszłyśmy do jego domu i po przywitaniu z jego rodzicami poszliśmy do jego pokoju.
-Siema. -rzuciłam na wejściu. Czarnowłosy odłożył laptopa na bok i usiadł na brzegu łóżka.
-Cześć, dziwne, że przyszłaś. -gorzko się zaśmiał.
-Mamy nowinę. -uśmiechnęłam się i spojrzałam na dziewczynę.
-Cameron was wyprzedzić. Gratuluję, ale proszenie Kate o pomoc  było złym posunięciem.-wstał i stanął naprzeciwko mnie, musiałam zadrzeć głowę żeby go widzieć.
-Co?
-Dziwisz się Kate? To nie jest tak, że tylko ty możesz być szczęśliwa.
-Rush... Co ty odpierdalasz?
-To ja się kurwa pytam! -wrzasną aż odchyliłam trochę głowę. -Dlaczego powiedziałaś Reachel, żeby lepiej się do mnie nie zbliżała?!
Ja takie coś powiedziałam?
-Nie... -przeciągnęłam.
-Mnie to nie bawi. To, że ty masz zjebane życie miłosne nieznaczny, że musisz niszczy je komuś.
-Nie pamiętam, żebym tak powiedziała... -zmarszczyłam brwi. Nie musiał od razu wyjeżdżać na mnie.
-Sugerujesz, że Reachel kłamałam? Kate jesteśmy przyjaciółmi, a ty obrabiasz mi dupe. Teraz już się nie dziwię, że jesteś sama.
Wow wow wow.
Aż uniosłam brwi ze zdziwienie. Nigdy w życiu, nawet jak byłam na samym dnie niczego takiego mi nie wypominał.
-Wszystko rozpierdalasz, a potem uciekasz.
-Dzięki Rush. -prychnęłam.-Jesteś kutasem. -szybkim krokiem wyszłam.
-Ciebie też zdenerwował? -zaczepiła mnie Caroline.
-Mało powiedziane....
-Trzeba było dać mu w ryj. -zaśmiał się jego ojciec. Wygląda na poważnego człowieka, ale to mój ziomek. -Od rana chodzi jakiś cięty. 

Moimi zdaniem taka rodzina jest idealna. Między nimi układa się idealnie, za każdym razem gdy ich widzę, albo trzymają się za ręce, albo po prostu są blisko. Rush z tego co wiem odpierdalał całe życie, a jego rodzice zawsze byli po jego stronie, nawet jak nie miał racji.
Zostawiłam Holly i poszłam do kawiarni, gdzie niestety nie było Reachel. Cóż...
Przysięgam, że nie pamiętam, żebym cokolwiek mówiła jej o Rushu. Przecież ja chcę żeby znalazł jakąś normalną dziewczynę, ale z drugiej strony nie sądzę by kłamała. Eh... Będę musiała to naprawić.
Holly długo nic przychodziła, ale za bardzo się nie przejęłam, na pewno Rush o nią zadbał.
Stwierdziłam, że i tak nie mam co robić, więc ogarnęłam się na imprezę.


Nie było jakoś dużo osób, a muzyka była za głośna, ale było okay. Przywitałam się z Kylem i oddałam mu bluzę, którą pożyczył mi po tym jak skakała do wody po buta. To nie bardzo były moje klimaty, lubie ludzi, z którymi można pośmiać się ze wszystkiego, a ci wyglądali na buców. Nie chcę znowu kogoś pobić, więc wzięłam piwo i chodziłam szukając kogokolwiek kogo znam, dziwne, ale nie było takiej osoba, a znam pół miasta.
W końcu zobaczyłam Charliego rozmawiającego z jakąś laską przy schodach.
To nie jest moja sprawa.
Próbowałam to zignorować, ale stałam w miejscu i po prostu patrzyłam na nich. Nie podobało mi się jak co jakiś czas, gdy ją rozbawił dotykała jego ramienia lub klatki piersiowej.
Nie mogę na to patrzeć.
Poszłam do kuchni i zaczęło się...piłam wszystko co wpadło mi w ręce i w końcu nabrałam odwagi. Pewna siebie poszłam do Charliego i jego koleżanki, wydaje mi się, że nawet się przestraszył, bo lekko się wysunął. Dziś nie ma bicia.
-Hej. Możemy chwilę porozmawiam? -spytałam po ludzku i to go chyba zdziwiło.
-Tak. Jasne. -powiedział coś do tej swojej laski i odszedł ze mną na bok. -Co jest?
-Co? Nic.... -zmarszczył brwi. -Znaczy... Oh. -zamknęłam oczy zzażenowania sobą. -Po prostu... Byłabym wdzięczna, gdybyś nie miział się z innymi w moim pobliżu. -wciągnęłam na chwilę policzki czując jak płonę ze wstydu.
-Tylko rozmawia...
-Ninie rozmawiaj. -przerwałam mu. Czekałam aż mnie wyśmieje, ale on sam nie rozumiał mojego zachowania.
-Dlaczego?
-Nie pytaj. Po prostu proszę cię o to.
-Jeżeli tego chcesz to okay.
Odszedł do tej dziewczyny pewnie żeby jakoś ją olać, a ja do toalety.
Jestem głupia, w ogóle jak mogłam go o to prosić. Nic do niego nie czuję poza sentymentem, więc co ja odwalam.
Resztę wieczoru, a raczej już nocy piłam samotnie na piętrze, by Charlie mnie nie znalazł. Najgorsza impreza na jakiej byłam, a raczej najgorszy humor jaki miałam.
Wszystko się pieprzy, Cameron będzie ojcem i nie będzie miał dla mnie czasu, Rush przestanie się do mnie odzywać, tak jak zrobił to Leondre, a Alex... Alex ma nowych znajomych. Zostałam sama.
*CHARLIE*
Tak jak prosiła mnie Kate przestałem rozmawiać z tamtą dziewczyną, bo doskonale wiem jak się czuje widząc to, ale ona nagle zniknęła. Myślałem, że spędzimy wspólny wieczór, ale pewnie złapała już jakiegoś kolesia. Nie jestem idiotą, poznałem inną dziewczynę, była miła i śmiałam się z moich żartów, więc z nią spędziłem większość czasu. Gdy trochę wypiłem zaczęła mi się bardziej podobać.
Staliśmy przy schodach i z każdą sekundą rozmowy byliśmy coraz bliżej, aż ktoś przechodząc uderzył mnie ramieniem, odwróciłam się by zobaczyć kto nam przerwał... Drobna brunetka wyszła właśnie kręcąc swoimi bioderkami.
Cholera.
-Wiesz... Muszę iść. -oznajmiłem dziewczynie i od razu podszedłem do Kylea.-Mam przejebane. -usiadłem obok niego i innych na kanapie.
-Co znowu? -podał mi piwko.
-Lepiej, nikogo nie pobiła.-zaśmiałem się krótko.
-Znowu wpadłeś? Nie rozumiem was. Dlaczego po prostu nie możecie być razem?
-Ja chce. Ona nie chce. -wzruszyłem ramionami.
-Skoro chcesz z nią być to poco kręcisz z innymi? Na moje oko to słaba strategia.
-Jest taka trudna... Przecież ciągle za nią chodziłam, tłumaczyłem, że między nami jeszcze może być dobrze, prosiłem, ale ona...
-Ona co? Stary mieszkała z tobą, miałeś szanse. To twoja wina.
-Traktowała mnie jak przyjaciela, ciągle mówiła, że nigdy nie będziemy razem.
-Aha. Myślisz, że zabroniła ci się spotykać z Sam, bo jesteś jej przyjacielem? Błagam, pobiła laskę z którą się całowałaś! Chce z tobą być, ale co z tego jeżeli ciągle szukasz przygód z inną? Jeżeli tak ma być ciągle to lepiej daj jej spokój. Jest fajną dziewczyną i powinna być z kimś kto będzie ją szanował. -szturchnął mnie palcem w ramię.
Co ja najlepszego robię? Powinienem dać jej czas, by mogła się przekonać do mnie, znowu. Kyle ma rację, jest wspaniała i na zawołanie może mieć każdego.
Zabrałem się i pojechałem do jej domu mając nadzieja, że jednak tam będzie. Kate częściej nie ma w domu niż jest. Jak nie na imprezie to po prostu szlaja się po mieście.
Już przed jej domem usłyszałem muzykę i byłem bardzo ciekawy co tam się dzieje.
Otworzyłem drzwi, a gdy wszedłem w głąb widok mnie zmiażdżył.
Było ciemno, telewizor prószył szarym kolorem, a między kuchnią, a salonem była Kate. W swojej krótkiej sukience poruszała biodrami w ręku trzymając butelkę taniego wina. Jej włosy powoli falowały z prawej na lewą, nawet nie zauważyła, że wszedłem.
Przełknąłem ślinę, podobał mi się ten widok.

Powoli podszedłem i chyba już się zorientowała, kim jestem jak tylko mój oddech uderzył w jej włosy. Zaprzestała ruchom, gdy położyłem dłonie na jej biodrach. Były o wiele mniejsze niż kiedyś, czułem się trochę jakbym dotykał inną dziewczynę. Bo tak jest. Zmieniła się, nigdy więcej nie pozwolę jej wrócić do Polski.
-Co z tą dziewczyną? -szepnęła i położyła dłoń na moim policzku, gdy pocałowałem skórę na jej szyi.
-Zupełnie nic.
-A z ta Ruda?
-To nic nie znaczyło. -szepnąłem do jej ucha. Pogłaskała kciukiem mój policzek jakby była ze mnie dumna, a ja czułem się jak dziecko, które zrobiło dobry uczynek i zostało pochwalone.
Odwróciła się do mnie powoli i dokładnie obejrzała moją twarz. Wyglądała niewinnie patrząc na mnie spod swoich długich rzęs. Hipnotyzowała.
Pochyliłem się by zetknąć ze sobą nasze nosy jeżeli się nie odsunie to znaczy, że mam pozwolenie.
Dostałem je, a nawet to ona zaczęła mnie całować.
-"If you dare come to little closer" -zanuciła z kolejną piosenką. Z chęcią kochanie.
Wbiłem się w jej miękkie wargi, a ona od razu zaczęła walczyć ze mną o dominację. Przez różnice wzrostu było niewygodnie, więc przeniosłem ją dwa metry dalej i posadziłem na stole. Owinęła mnie nogami...my nawet oddychaliśmy tak samo. W pewnym momencie poczułem jej zimne palce, które szybko rozpięły guziki od mojej koszuli. Podwinąłem jej sukienkę do samych pośladków, a ona odepchnęła mnie. Byłem zdezorientowany widząc jej uśmiech, oblizałem usta patrząc jak podchodzi, a potem zdejmuje ze mnie koszule.

[+18]
Nie była już taka niewinna, gdy rozpinała moje spodnie i odważnie patrzyła w oczy. Cieszyła ją moja reakcja, gdy mocno zacisnęła dłoń na moim członku.
Kręciła mnie taka Kate.
Nie nasyciłem się wtedy jednym muśnięciem jej warg, po którym klęknęła. Położyłem dłoń na jej włosach, gdy wzięła go do buzi i odrzuciłem głowę do tyłu.
Patrzyła na mnie spod swoich rzęs i cholera... To był najbardziej podniecający widok w moim życiu.
Wplątałem palce w jej włosy i zacząłem poruszając biodrami, byłem naprawdę blisko...
-Ugh... Kate... -i wtedy przestała. Po prostu przestała. Wiedziałem o co jej chodzi, tak szybko jak wstała tak ja zacząłem ją całować, próbowałem, aby napięcie w moich spodniach trochę opadło. Złapałem ją za pośladki i pociągnąłem do góry, żeby owinęła nogi wokół mojego tułowia.
Po drodze na schody zdjąłem buty na schodach zostawiłem sukienkę Kate, a na górze byłem już bez spodni. Obijaliśmy się o wszystkie ściany, bo nie mogłem oderwać się od jej ust i szedłem na oślep. Była namiętna, niegrzeczna i tak samo podniecona jak ja.
Położyłem się na łóżku i obróciłem, żeby nad nią górować.
-Nie mam gumek. -wysapałem podczas całowaniu jej dekoltu.
-Mmm, są w szafce. -spojrzałem na nią. Po co jej? -No co? Mama się martwi. -zaśmiała się, a ja wyciągnąłem jedną z pudełka i narazie odłożyłem.
-Jesteś taka piękna. -przejechałem dłonią wzdłuż, już nagiego, ciała brunetki. -Już tylko moja. -jęknęła, ale raczej na to, że moje dwa palce znalazły się w niej. Tłumiłem pocałunkami jej jęki, gdy moje palce coraz szybciej się w niej poruszały. Przy ostatnim ruchu przegryzłem jej wargę. Okazało się, że Kate spodobała się rola dominującej i po chwili to ona była na górze. Jej włosy już były potargane, zębami otworzyła prezerwatywę i założyła na mojego penisa. Nachyliła się do pocałunku, a gdy nasze języki się zgrały poczułem jak zanurzam się w jej ciasnej pochwie.
Na początku powoli, a z czasem coraz szybciej zaczęła poruszać biodrami doprowadzając mnie do szału. Potem już przestaliśmy się całować, jęcząc już tylko w swoje usta. Zaciskałem dłonie na jej pośladkach i próbowałem nie skończyć zbyt szybko. Odwróciłem nas, bo już nie mogłem wytrzymać, coraz szybciej i coraz głębiej się w niej poruszałem, sąsiedzi prawdopodobnie znajął już moje imię, a gdy wbiła paznokcie w moje plecy i wygięła się w łuk, doszedłem.
Opadłem obok niej na łóżko i obserwowałem ją, sam próbując unormować oddech. Odłożyłem prezerwatywę, a Kate nadal leżała z przymrużonymi oczami. Złapałem ją za dłoń i pocałowałem, to był najlepszy seks w moim życiu.

Oprócz niej miałem dwie partnerki, z którymi nawet w połowie nie było mi tak dobrze.
Splotłem nasze palce i przez dłuższą chwilę leżeliśmy pogrążeni we własnych myślach.
To chyba oznacza, że jesteśmy razem. Już nie mam ochoty nawet patrzeć na inne dziewczyny, zabiorę Kate do siebie, będziemy spędzać ze sobą każdą wolną chwilę, będę zabierał ją w trasy, budził się obok niej, będę najlepszych chłopakiem na świecie.
Uśmiechnąłem się na samo wspomnienie jak wychodząc do pracy żegnałem się z nią pocałunkiem w policzek, a gdy wracałem stęskniony czekała z obiadem. Chce żeby tak wyglądało moje życie.
Poczułem jak puszcza moją dłoń, a potem siada na łóżku zakładając na siebie bieliznę, podczas, gdy ja czubkami palców gładziłem jej plecy.
-Idź już, nie chcę żeby mama cię widziała. -rzuciła przez ramię jak do jakiegoś frajera.
-Noi co z tego? -zmarszczyłem brwi i usiadłem.
-Jeszcze pomyśli, że jesteśmy razem. -teraz to moje brwi wystrzeliły do góry, a szczęka opadła.
-To chyba dobrze pomyśli, nie?
-Nie. Charlie to przygoda gorącej nocy. -odwróciła się do mnie, a ja na chwilę spojrzałem na bliznę na jej brzuchu.
-Heh. Spaliśmy ze sobą, dla ciebie to przygoda?
Znacie te sytuację kiedy facet przeleci jakąś laskę po imprezie, a potem mówi jej, że to nic nie znaczy? Czułem się jak ta laska.
-Sam uważasz, że to nic nie znaczy. -wzruszyła ramionami. Mówiła tak obojętnie, jakbym ja był jej... Obojętny.
-Nie uważam tak. -szybko zaprzeczyłem.
-Tak samo jak z innymi dziewczynami? -uniosła brwi. -Idę wziąć prysznic, jak wyjdę ma cię tu nie być.
Byłem wkurwiony, ale nie zamierzałem się kłócić i błagać żeby do mnie wróciła. Jutro przyjdzie do mnie z kacem moralnym, a wtedy każe jej spierdalać.
Tylko co założyłem bokserki, a do pomieszczenia wszedł Benjamin. Nie widziałem gościa szmat czasu, ale na pewno nie tęskniłem.
Staną w drzwiach i zmarszczył brwi podczas, gdy obserwował każdy szczegół pomieszczenia.
-Jest Kate? -zmrużył oczy, a ja jedynie kiwnąłem głową w stronę łazienki.
Moje ciuchy były porozwalane po całym domy, a jednej skarpetki nawet nie udało mi się znaleźć.
Pierdol się Kate.

~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemson!
Co tam słychać? Jak podoba się rozdział ? xd
Kilka osób pytało się co u mnie....no więc tak, jestem w klasie maturalnej i już na powiedziałek mam dużo nauki...a to znaczy, że tak będzie już ciągle i będzie problem z rozdziałami. Przepraszam, nawet z tym miałam problem.
Nie chcę, żeby rozdziały były raz na ruski rok, ale nie wiem jak wyjdzie. 
Myślę, że jak już to będę wstawiała rozdziały w środy lub piątki, bo wtedy kończę najwcześniej.
Okaaay, tyle o mnie, opowiadajcie co u was? jak szkoła i jak zniosłyście koniec wakacji? XD,
kc
-Kate xx

11 komentarzy:

  1. Szkoła 2/10 a zakończenie wakacji tragicznie. Coś zaczyna się dziać i ta gorąca noc😂 to było trochę chamskie ze strony Kate, ale co się dziwić była pod wpływem so...
    Taka trochę drama się robi wszyscy mają ją gdzieś ale mam nadzieję że to naprawisz.
    Ps. Powodzenia w ten piękny jutrzejszy poniedziałek xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Cameron będzie miał dziecko, jestem w szoku...

    Rush jest obrażony na Kate, jestem w szoku...

    Leondre nie przemawia z Kate, jestem w szoku...

    Alex, tam Alex, ma nowych znajomych, jestem w szoku...

    Kate przespała się z Charliem, jestem w szoku...

    Wrócił Benjamin, jestem w szoku...

    Kate stała się można powiedzieć, że dziwką, jestem w szoku...

    Cóż, przez cały rozdział jestem w szoku.

    Co u mnie?
    Przez ostatnią godzinę jakoś od dupy.
    Znasz to uczucie, kiedy ktoś jest dla ciebie najważniejszy, ale ten ktoś ma na twoje miejsce wiele innych osób?
    Ja właśnie wiem :))

    No cóż, tak to jest w porządku, nie lubię tego, że nauczyciele już w pierwszym dniu pieprzyli mi o egzaminach, jakbyśmy byli ich dziećmi, shieeet.

    Nauki też już jest sporo, ale chce się dobrze uczyć...

    Mam jedną wadę, mianowicie chce być we wszystkim najlepsza, jeśli nie jestem, to się staram, ale jeśli wiem, że już nie mam szans, chociaż próbuje z wszystkich sił, jest mi po prostu smutno.

    Wiem, że będzie lepiej, bo musi.

    ~ Edi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli robisz wszystko najlepiej jak potrafisz to jesteś najlepsza :)

      Usuń
    2. Według osób dla mnie najważniejszych właśnie taką nie jestem, a mimo wszystko zależy mi też na zdaniu innych
      ~Edi

      Usuń
    3. Chcesz być najlepsza nie dla siebie tylko dla innych? Broń boże nie chcę cię urazić, ale dla mnie to trochę słabe. Wszystko co robisz powinnaś robić dla siebie, bo to odbije się na twoim życiu, a nie ich. A jeżeli ty dla nich jesteś najważniejsza to zawsze będziesz najlepsza (:

      Usuń
    4. Znaczy się, nie robię tego dla nich, tylko zależy mi na ich zdaniu i dziękuję za takie słowa, bo naprawdę mi lepiej ❤
      ~ Edi

      Usuń
  3. Wowow rozdział mega!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh dziękuję xd
    Z tego co pamiętam to Cameron będzie w następnym rozdziale (:

    OdpowiedzUsuń
  5. Doczekałam się😍Troszkę się spóźniłam rozdział świetny ja zawsze💕Pisz dalej

    OdpowiedzUsuń