czwartek, 8 lutego 2018

29.

-Tak. -odpowiedziałam wraz z Charliem, który powiedział "nie". Chciał ze mnie zejść, ale przytrzymałam go.
-Możemy chwilę porozmawiać? -spytał z pretensją.
-Nie. -uniosłam brwi, ale pozwoliłam Charliemu usiąść i zrobiłam to samo. -Jesteśmy zajęci.
-Eh. -westchnął, po czym podszedł i mocno pociągnął mnie za rękę.
-Ałć! Kurwa, to boli! -potarłam bolące miejsce.
-No przepraszam! Przepraszam! Nie mam pojęcia za co, ale przepraszam. -uspokoił się trochę. -Ale co miałem zrobić? Ja nigdy w życiu nie rzucałem się do twoich znajomych, a z tobą jest jakiś niewytłumaczalny problem. Nawet nie chciałaś poznać Ronnie...a ten sok wylała niechcący. -patrzył swoimi wielkimi oczami budząc we mnie litość jak zawsze. Ale jaką litość? Wcale nie jest mi źle z tego powodu, że tak ją potraktowałam, co najwyżej jest mi źle z tym, że nie dostała mocniej.
-Noi fajnie. To tyle? -udałam obojętną, czym znowu go zdenerwowałam.
-Nie! Boże... Jesteś taka denerwująca. O co ci chodzi? Jeżeli jesteś zazdrosna to... -zmarszczyłam brwi i otworzyłam lekko usta. Musiałam wyglądać jak debil.
-Zazdrosna?! O kogo mam być zazdrosna?! -wstałam przy czym lekko go odepchnęłam klatką piersiową.-W dupie mam takiego przyjaciela! Ja zawsze stałam po twojej stronie, dałabym się pokroić za ciebie, a ty wybierasz laskę, która wsadzała język do gardła mojego Charliego! -przez emocje powiedziałam trochę za dużo, ale zorientowałam się dopiero po fakcie.
Noi fajnie.
-Co? -na jego twarzy pojawił się grymas. -Jak Charliego?
-Takto. -założyłam ręce na pierś. -Wcześniej podrywała Charliego. Na tej plaży to z nią się biłam i wtedy też się obraziłeś... Ale to nie moja sprawa. Możesz być z kim chcesz, ale ja nie chcę przebywać w jej towarzystwie więc w dupe wsadź se te przeprosiny. -zdenerwowana minęłam go i chciałam zejść do kuchni by zrobić sobie herbatę. 
Ciekawe co teraz? Charlie powie mu, że to prawda i co? Znów będziemy przyjaciółmi dopóki znów mnie nie oleje? Mam już dość tego kółka.
*LEONDRE*
-Dlaczego nie mówiłeś wcześniej? -założyłem ręce za głowę.
No to super, zawsze coś zepsuję. Oficjalnie jestem najgorszym przyjacielem na świecie.
-Nie wiedziałem, że... -przerwał, bo usłyszeliśmy wielki huk. Spojrzeliśmy na siebie.
-Kate?! -krzyknąłem, pierwsza myśl była taka, że coś upuściła, ale to chyba było za głośne.
*CHARLIE*
Leondre wybiegł na korytarz, a ja zaraz za nim. Na dole pod schodami siedziała Kate trzymając się nogi.
-Spadłaś?!-przepchnąłem się i kucnąłem obok brunetki, która miała zasłoniętą twarz włosami. -Kate? -odsłoniłem jej oczy, które świeciły od łez.
-Jest okay. -powiedziała cicho i złapała się mojego ramienia by wstać. Próbowała ustać, ale gdy dotknęła nogą podłoża zacisnęła powieki i syknęła. Za wszelką cenę próbowała nie płakać.
-Chodź, zawiozę cię do szpitala. -wziąłem ją na ręce, już zacząłem się bać o to, że wróciło to co było po wypadku.
-Nie, tylko daj mi usiąść. -wcisnęła twarz w moją szyję, a ja nawet usłyszałem jak zgrzyta zębami.
-Gdzie cię boli? -powoli ją położyłem na kanapie.
-Kostka. -syknęła. -Podaj mi torebkę.
Leondre wystraszony, w podskokach pobiegł po nią, a dziewczyna trzęsącymi się dłońmi wyjęła opakowanie tabletek, wysypałam dwie na rękę i szybko połknęła. Potem tylko położyła się skulona i leżała tak przez dłuższą chwilę.
Leondre wyglądał jakby miał zemdleć, cały blady ze szklanymi oczami, a ja już byłem spokojniejszy. Miałem już ułożony cały plan w głowie, jak Kate się uspokoi, dowiem się o co chodzi, a potem pojedziemy do szpitala.
-Kate? -spytał niepewnie brunet i dotknął jej ramienia. Dziewczyna odwróciła się i od razu usiadła.
-Charlie zawieziesz mnie do domu? -spytała ze spuszczoną głową. Spojrzałem na Leo, który błagał wzrokiem żebym coś zrobił.
-Nie, najpierw powiedz o co chodzi? -usiadłem obok niej i objąłem ramieniem.
-Eh...zaczęła boleć mnie noga i spadłam ze schodów, tyle... -wzruszyła ramionami. -Ale już jest lepiej.
-To może powinnaś pójść do lekarza? -spytał cicho brunet.
-Byłam. -spojrzała na niego. -Po wypadku noga się nie zregenerowała do końca, bo kilka miesięcy nią nie ruszałam i taki jest efekt uboczny. Mam leki. -pomachała pakowaniem.- I da się żyć.
Leo spuścił głowę, wyglądał jakby miał płakać. Nie dziwię mu się. Usiadł po jej drugiej stronie i nie przytulił jej do siebie... On się przytulił do niej.
Jest najwrażliwszą osobą jaką znam, i wcale nie ubliża to jego męskości. Bardzo przywiązuje się do ludzi i jest najlepszym przyjacielem na świecie, chodź czasami się gubi.
-Przepraszam. Za to, że ciągle muszę przepraszać. -zaśmiał się krótko. -Po prostu... Ja też chcę kogoś znaleźć, mam dość bycia samemu.
-Rozumiem to Leondre, ale to nie chodzi o to, że jestem zazdrosna... Ja zawsze stanęłabym w twojej obronie, a ty nawet nie zapytałeś mnie o co chodzi, wiesz jak to bolało? Czułam się jakbym już nic nie znaczyła, "jakaś laska, która ciągle się we wszystko wpierdala". Nie mam już siły i nawet nie wiem jak ci tłumaczyć, że ja chcę dla ciebie jak najlepiej.
Na dłuższą chwilę zapanowała cisza, ale w końcu zacząłem opowiadać przyjacielowi kim jest Ronnie. Nie zareagował jakoś specjalnie, był smutny, ale po prostu przytulał do siebie Kate.
-Zostaniesz na noc? -spytał dziewczynę. -Może zaprosisz Angie i obejrzymy coś, wypijemy...
Zabije tego gówniarza.
Kate spojrzała na mnie i uniosła kącik ust.
-Kim jest Angie?
-Koleżanka. -szybko odpowiedziałem. -Tylko. Serio. -próbowałem brzmieć jak najbardziej obojętnie, ale na bank byłem cały czerwony. -Ale wątpię, że będzie miała czas.
-Jak ty zadzwonisz na pewno nie odmówi. -namawiała mnie.
Angie to dziewczyna, którą poznałem jakiś czas temu na siłowni. Śliczna blondynka, niestety tylko tyle. Śmieje się z moich żartów i potrafi słuchać...ale nie potrafi prowadzić normalnej konwersacji. Poważnie, nie jest osobą, która potrafi pocieszyć czy poradzić.
Zadzwoniłem i usłyszałem jej słodki głos "będę za pół godziny".
Była po 25 minutach.
Ma wyćwiczone ciało i bardzo lubi je pokazywać, miała na sobie obcisłe dżinsy i bluzkę odkrywającą brzuch.
Przywitałem się z nią i przepuściłem do salonu, gdzie było wesoło mimo wcześniejszej spiny.
-Cześć, Kate. -brunetka szybko podeszła lekko utykając.
-Angie, miło mi.
-Oo mi też miło poznać dziewczynę Charliego. -uśmiechnęła się i kątem oka spojrzała na mnie, a blondynka zaśmiała się.
Wzięliśmy wino, jakieś chipsy i popcorn i usiedliśmy na kanapie, a Kate wybrała jakiś horror.
Siedzieliśmy tak:Angi,ja, Kate i Leo. Jeszcze nigdy nie byłem w tak złej pozycji. Angie chciała się przytulać, ja chciałem przytulać Kate, którą przytulał Leo, ale i tak nie przeszkadzało jej to, żeby nasze uda się dotykały.
Leondre ma to szczęście, że gdziekolwiek nie dotknął by Kate, to ona nawet nie zwróciła by na to uwagi, i dlatego musiałam pilnować jego rąk. Tak dla zasady.
-Charlie. -szepnęła blondynka i dotknęła mojego policzka. Co ja miałem zrobić? No pocałowałem ją, ona mnie...
-Leondre, może buziaczek? -wszyscy się zaśmiali poza mną. Od razu na nich spojrzałem, wydawało się, że pocałowała go tylko w policzek, a zaraz potem ona spojrzała na mnie i znów na telewizor. Doskonale wiedziała, że widziałem, gdy położyła rękę na podbrzuszu na wpół leżącego bruneta, a następnie przełożyła nogę między jego.
Czy ona perfidnie próbuje sprawić żebym był zazdrosny? Podła, mała bźdźiągwa...
Przyciągnąłem blondynkę bliżej siebie i zacząłem ją całować. Tym razem to nie ja będę tym zazdrosnym.
-Ej, pójdę zapalić. -brunetka wstała i zaczęła kierować się do drzwi frontowych.
-Może zatrzymać?
-Niee, oglądajcie.
-Pójdę z tobą. -wstałem zdejmując z siebie Angie.
-Ty palisz? -spytała od razu, a ja wzruszyłem ramionami.
Zamknąłem za sobą drzwi i od razu rzuciłem się w stronę Kate. Przycisnąłem ją do ściany i mocną złapałem za jej pośladki. Mój nos był tak blisko jej ucha, że założę się, że usłyszała jak zaciągam się jej zapachem.
Co w niej jest, że przyciąga mnie jak magnez.
-Nie mówiłeś, że masz dziewczynę. -powiedziała niby prześmiewczo, ale wyczułem dozę zazdrości.
-Nie jest moją dziewczyną. -otarłem o siebie nasze policzki, a potem odsunąłem twarz na minimalną odległość by widzieć jej oczy.
Nikt nie ma takich oczu.
-Migdaliliście się jak...
-Ty i Leo też. -przerwałem jej.
-Nie chcemy być gorsi. -wsunęła dłoń w tylną kieszeń moich dżinsów, a mnie aż przeszły ciarki, jak za każdy razem, gdy z własnej inicjatywy mnie dotyka.
-Śpisz u mnie. -twardo oznajmiłem i już miałem wpić się w jej lekko uchylone wargi, ale w ostatniej chwili odwróciła głowę.
-Charlie czy ty jesteś poważny? -odsunęła mnie. -Nie będziesz mnie całował po tym jak jeszcze chwilę temu całowałeś Angie. -odpaliła papierosa, a ja patrzyłem na nią czekają, że może jednak się złamie.
Miałem cholerną ochotę przytulać ją tej nocy.
-Jeszcze za mało wypiłaś. -uniosłem kącik ust, a ona zmroziła mnie wzrokiem.
-Uważasz, że jak wypiję to jestem łatwa?
-Nie.. Uważam, że jak wypijesz to nie myślisz o konsekwencjach tylko robisz to co chcesz. A prawda jest taka, że jesteś na mnie tak samo napalona jak ja na ciebie. Do zobaczenia w nocy. -puściłem jej oczko i zostawiłem w osłupieniu. Dopiłem końcówkę drinka i gdy tylko usiadłem przyszła Kate.
-Dolać ci jeszcze?-spytał Leo, a ona z lekkim uśmiechem odmówiła.
***
Poszły trzy wina na ich trójkę, bo ja dziś postawiłem na drinki. Wino nie jest moim ulubionym trunkiem.
Angie i Leo byli porządnie podpici, a Kate jak to Kate trzymała się jakby piła wodę. Ma głowę mocną jak stary alkoholik. Mój przyjaciel chyba mocno się stęsknił, bo z brunetką wygłupiali się jak małe dzieci.
A ja? Odkryłem, że asertywność nie jest moją mocną stroną, bo nie odmówiłem ani jednego pocałunku Angie. Nie wiem czego chciałem, co chwilę spoglądałem na Kate czy przypadkiem tego nie widzi, ale miała to głęboko w nosie.
-Ej mam pomysł!! -wypaliła... Noi po 40 minutach jakimś cudem znaleźliśmy się w klubie.
Co było dziwne Leondre się nie sprzeciwiał, a nawet zadzwonił po taksówkę.
Kolejka była ogromna, ale kim byłaby Kate gdyby nas nie wprowadziła. Wzięła blondynkę za rękę i swoim urokiem osobistym przekonały ochroniarzy do wypuszczenia nas poza kolejną.
Gdy zobaczyłem uśmiech Kate zaraz po wejściu do wielkiego klubu, wiedziałem, że nie będę się dobrze bawił.
Zaczęło się standardowo, kilka szotów, śmianie na loży, tańczę we własnym towarzystwie, a potem... Bum. Nie ma ani Kate, ani Leo, Angie po godzinie zasnęła, a ja próbowałem się za nimi rozejrzeć, by jednocześnie nie zostawić blondynki.
Pierwszy pojawił się brunet i o dziwo wcale nie był z Kate, a nawet nie widział jej od dłuższego czasu. Wtedy już się zmartwiłem. Ta dziewczyna przyciąga za sobą kłopoty.
Kazałem przyjacielowi zabrać Angie i zadzwonić po taksówkę, a sam poszedłem szukać Kate. Nie myślałem, że to będzie takie trudne.
Jakby się rozpłynęła.
Byłem zrozpaczony, mogła się upić jak tamta dwójka i z kimś wyjść, ktoś mógł jej czego dosypać... Wszystko się mogło stać.
Wszedłem na górę gdzie były toalety i po przeszukaniu ich rozejrzałem się po całym parkiecie.
Była w samym środku, tańcząc z jakimś gościem, zbiegłem do niej i bez słowa wyciągnąłem ją przed klub.
Zacząłem rozglądać się za przyjaciółmi, ale nigdzie ich nie było.
-Charlie, stało się coś? Nie dawno przyszliśmy...
-Źle się poczuli i mieliśmy wracać do domu. Moment zadzwonię do Leo.
Okazało się, że nas zostawili.
-Angie odpadła, a Devries źle się czuję, pojechali bez nas. -oznajmiłem szukając numeru taksówki.
-No dobra, a my możemy wrócić, nie? -uniosła brwi i potarła ramiona.
Żebym patrzył jak bawi się z innymi facetami?
-Musisz oszczędzać nogę. Lepiej wróćmy...
-Heh. -zaśmiała się krótko.-Ty też jesteś zmęczony?
-Nieee? Dbam o twoje zdrowie, skoro sama tego nie robisz...
-Okay, wracaj do swojej dziewczyny, a ja jeszcze chwilę się pobawię. -wzruszyła ramionami i zaczęła iść w stronę wejścia.
Mam jeszcze szansę związania jej i zawiezienia do domu... Poszedłem za nią do loży w której siedzieliśmy.
-Okay, możemy zostać, ale bez tańców, wypijemy i wracamy do domu.
-Jak chcesz.- wzruszyła ramionami, a ja uśmiechnąłem się.
-Czyli po prostu chcesz być ze mną sam na sam. -usiadłem obok i położyłem ramię na oparcie za nią.
-Niee, po prostu nadal mam nadzieję, że kogoś wyrwę. -wstała i mijają mnie i poszła w stronę baru.
To nie jest tak, że Kate działa jakoś tylko na mnie, działa na wszystkich, chociaż na mnie szczególnie.
Gdy czegoś chce potrafi zbajerować mężczyznę, by osiągnąć swój cel. Nie wiem jak to robi, ale działa.
Po chwili już nie widziałem jej za tłumem, ale wróciła z kolorową butelką.
-Mam nadzieję, że twoja dziewczyna nie będzie miała nic przeciwko... -postawiła ją na stole i usiadła. Westchnąłem zirytowany tymi wszystkimi komentarzami na temat Angie.
-Chyba musisz być mega zazdrosna.
-Pff... Nie pochlebiaj sobie.
***
*KATE*

Po połowie butelki stwierdziliśmy, że już nam starczy, zostawiliśmy ją na pastwę losu i poszliśmy tańczyć. Świetnie się bawiliśmy ze sobą i nie tylko, miałam wrażenie, że Charlie próbuje wzbudzić we mnie zazdrość. Nic z tego. Dawna bajka. Może i byłam trochę zła gdy dowiedziałam się o Angie, bo jednak wydawało mi się, że coś dziś próbował ze mną. Chociaż już powoli przyzwyczajam się do tego, że leci na kilka frontów, jako jego przyjaciółka mam to w dupie. Mnie w to nie wciągnie więc jest okay.
Znów zmieniłam partnera, nawet nie widziałam jego twarzy, bo stał z tyłu i obejmował mnie w pasie. Byłam już dość pijana, żeby być tak blisko z ludźmi. Dłonią znalazłam jego zarośnięty policzek i zjechałam nią po szyi, gwałtowniej poruszyłam biodrami, a on ręką, która była już na moim biodrze przyciągnął mnie do siebie. Świetnie mi się z nim tańczyło, nasze ciała idealnie się zgrywały, mimo, że to trwało tylko chwilę.
Potem zobaczyłam wyraz twarzy Charliego, który tańczył z jakąś dziewczyną, a mój partner odwrócił mnie przodem do siebie.
Mój nos prawie dotykał nosa pana HALEA.
To był zawał.
Odskoczyliśmy od siebie zażenowani sytuacją. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. MACHAŁAM PUPĄ PRZED PANEM HALEM!!
Chciało mi się płakać. Odwróciłam się na pięcie i jak najszybciej wyszłam z klubu. Wyjęłam papierosa i go odpaliłam.
-Kate! -zatrzymał mnie Charlie, bo zaczęłam już iść wzdłuż chodnika
-Nie wrócę tam i na studia też nie. Najlepiej będzie jak nie wyjdę więcej z domu. Ja pierdolę, przecież to chore. Chce umrzeć. -zatrzymałam się przodem do niego. Jemu było do śmiechu.
-Boże... -zaczął się śmiać. -Gdy on zobaczył, że to ty... Hahahaha bezcenne.
-Ja ci mówię, że chcę umrzeć a ty się nabijasz?! Spieprzaj w ogóle. -lekko go odepchnęłam.
-Przepraszam Skarbie, ale... Masz rację to chore. -trochę się uspokoił. -Ale może no wiesz... Tym sobie zaliczyłaś. -wybuchł śmiechem, nie wytrzymałam i dołączyłam się tym razem.
-Głupi jesteś. Ale w sumie... Świetnie tańczył. Myślisz, że jeszcze kiedyś go spotkam? -ruszyłam dalej, a po chwili mój papieros został wyrzucony.
-Co? Weź Kate, to twój nauczyciel.
-Nie jestem w podstawówce... Jestem w sumie dorosła. -wzruszyłam ramionami. Oczywiście żartowałam.
-Jasne kurwa... Spróbuj tylko się z nim kiedykolwiek spotkać a was zgłoszę i nie żartuje. -usłyszałam jego wkurzony głos tuż za plecami. Mimowolnie moje kąciki ust uniosły się.
-Musisz być mega zazdrosny. -przedrzeźniłam go.
-Heh. Małpa z ciebie, wiesz? -złapał mnie za dłoń i przyciągnął do siebie. -Poczekaj, zadzwonię po taksówkę.
Gdy wróciliśmy do domu było ciemno i cicho, więc Leo spał.
-Hej. -szepnął Charlie, gdy byliśmy już na schodach i chciałam iść do pokoju Devriesa. Złapał mnie za dłoń i lekko pociągnął w swoją stronę. -Idziemy do mnie. Obiecuję, że nie będę nic próbował. -zaśmiał się. Odpowiedziałam kiwnięciem głowy i poszliśmy... Kiedy otworzył drzwi okazało się, że w jego łóżku leży już Angie. Uniosłam do góry brwi.
Jak to wyglądało, chciał spać ze mną, ale nie może, bo w jego łóżku była już jedna dziewczyna.
Co ja ze sobą robię? Jestem jego drugą opcją... Jak nie gorzej.
-Jasne... Śpijmy we trójkę. Pf. -zwróciłam się i poszłam do pokoju Leo, gdy tylko otworzyłam drzwi chłopak usiadł.
-Już wróciliście? -spytał słodko i przetarł oczy.
-Tak, mogę wziąć jakąś bluzkę do spania?
-Ja ci dam. -Charlie wszedł z impetem do pokoju i podał mi jakieś ubrania. A raczej wepchnął mi je w ręce. Nie miałam siły ani ochoty się z nim kłócić, więc wyszłam. Chwilę jeszcze zatrzymałam się pod drzwiami.
-Leo, czy ty jesteś normalny? Po co ją tu przywiozłeś, przecież Kate tu jest do cholery.
-Weź... Miałem ją puścić w takim stanie do domu? I nie udawaj teraz świętego! Nie raz zostawała na noc, a Kate nie jest głupia... Nie łudź się, że jeszcze coś z tego będzie.

3 komentarze:

  1. oooooo w końcu rozdział😊 Tęskniłam za tb i tą książką. Serio. Niektórzy tak piszą, że aż niedobrze się robi.
    Co te nasze gołąbeczki robią wywołując wzajemną zazdrość. Te ich trudne charaktery ehh.
    Do następnego😉😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaa nie mogłam się już doczekać i w końcu jest rozdział ❤ JAK ZYWYKLE MEGA! Charlie wkurzający, Kate się wkurza, Leo kochany i przepraszający, czyli wszystko na miejscu haha czekam na następny��

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następny?��

    OdpowiedzUsuń