czwartek, 27 kwietnia 2017

11.

KEKUŚ SKORO MASZ URODZINY TO STO LAT, STO LAT!

Imprezę zaliczam do udanych. Charlie i Samanta bawili się sami, ale doskonale radziliśmy sobie bez nich. Dużo tańczyliśmy, dużo piliśmy, nawet udało mi się namówić Leo do wypicia kieliszka wódki, noi świetnie się bawiliśmy. Benjamin tak się nawalił, że nawet się nie odzywał przez całą drogę powrotną, po prostu szedł gdzie mu kazaliśmy.
-Jak mu każe wejdzie do rowu? -załapałam Leo pod rękę.
-Nie musisz kazać sam zaraz wpadnie.
-Benjamin!-zawołałam go. -Daj mi rękę. -poprosiłam, a on pijackim wzrokiem odnalazł mnie, podszedł i złapał za dłoń.
-On tak zawsze?
-Nie, właściwie to pierwszy raz.
-Kiti masz mocniejszą głowę od swojego chłopa. Charlie jak tam twoja?! -odwróciliśmy się do pary, która szła za nami, Charlie ciągnął swoją dziewczynę prawie po asfalcie.
-To ostatnia impreza.-burknął. 
-Dlatego nie chcę mieć dziewczyny, która lubi imprezy.
-Kiedyś powiedziałeś, że byłabym idealną dziewczyną dla ciebie.
-Ciężko cię upić do nieprzytomności. Widzisz, miałem szansę, a znalazłaś innego.
-Trzeba było się spieszyć. Nie miałeś nikogo przez ten czas?
-Nie. -zmieszał się. -Która by chciała dziwoląga z pociętymi rękoma.
-Ej. Nie mów tak. Jesteś super Leondre. I nie jesteś dziwolągiem. Masz swój własny sposób bycia.
-Jestem dziwolągiem, siedziałem albo u ciebie w szpitalu albo w domu. Nie lubię imprez i alkoholu, ludzie mnie denerwują... Jezu, ze mną na prawdę jest coś nie tak.
-Okay. W takim razie moim, super, kochanym dziwolągiem. Leondre... Jesteś najlepszym facetem jakiego znam, jak znajdziesz dziewczynę, będzie cholerną szczęściarą.
***
Gdy położyłam Benjamina było dopiero po północy, szybko nam poszło. Umyłam się, przebrałam w piżamę i usiadłam na kanapie razem z chłopakami, którzy jako jedyni zostali żywi.
-Aha? Twój chłopak śpi, a ty przychodzisz do mnie? -zażartował Leo, gdy położyłam głowę na jego udach.
-Ciesz się że chociaż ona.
-Zazdrosny?
-Nie, dlaczego?
-Ej. Mam super pomysł.
-Kate, jak ty masz super pomysł, to to jest zjebany pomysł. -zaśmiał się blondyn.
-Chodźmy na strych. -usiadłam i spojrzałam na nich.
-Teraz?
-Boisz się Leondre? No dawajcie tchórze.
-Jesteś pijana.
-Jestem ciekawa. Wstawać. -sama wstałam i pociągnęłam ich za ręce.
Po cichu weszliśmy na górę, a Charlie pociągnął za sznurek schodów. Wyciągnęły się bardzo głośno, ale chyba nie obudziliśmy tych pijaków.
-Ciemno jak cholera. Nie wchodzę pierwszy. -stwierdził Leo.
-Tchórz. Macie telefon?-Charlie podał mi swój z włączoną latarką i poszłam pierwsza, bardziej bałam się stromych schodów niż ciemności.
Na górze było mnóstwo zakurzonych rzeczy, jakieś worki, stare płyty, kartonowe pudełka, przerażające lustro...
-Przerażające. -odezwał się Charlie, gdy obaj byli już obok mnie.
-Potrzymaj.-podałam mu telefon, a sama zaczęłam grzebać w pudłach.
-O kurwa. -do ręki wzięłam gruby sznur z pętlą na końcu.
-Odłóż to i chodźmy na dół.
-Leondre to tylko sznurek, myślicie, że ktoś się tu powiesił?
-Jesteś chora. -oznajmił Charlie.
-Są jakieś zdjęcia.
W grubym, bordowym albumie było mnóstwo czarno białych zdjęć z jakimiś dziećmi, większość było rozmazanych.
-Nie wiem jak wy, ale ja zaraz się zesram ze strachu. -brunet był tak przerażony, że stał na ostatnim schodku, gdyby coś się stało spierdoliłby pierwszy.
-Po co ktoś to trzyma w domu wypoczynkowym?-Charlie kucnął obok mnie i też zaczął przeglądać te rzeczy.-Tabliczka ouija?
-Pokaż to. -zabrałam z jego ręki pudełko jakby od gry planszowej. -Super. -na sam widok zaświeciły mi się oczy.
Boję się jak cholera, ale uwielbiam takie rzeczy. Z jednej strony wiem, że to bujda, a z drugiej chciałabym się przekonać.
Przyglądałam się pudełku na którym były narysowane słońce i księżyc, co było straszne i byłam pewna że to wypróbuję.
-Ej słyszeliście? -spytał Leondre rozglądając się dookoła.
-Nie stra... -nie skończyłam słowa, bo usłyszałam głośny dziewięć, którego nie zdążyłam rozpoznać, bo wszyscy zaczęliśmy spierdalać, oczywiście pierwszy Devries, Charlie nawet pierwszą popchnął mnie w stronę schodów, na których mało się nie zabiłam. Jak najszybciej biegłam za brunetem, który pobiegł do kuchni po nóż. Stanęliśmy w rzędzie zwróceni w stronę schodów i czekaliśmy na coś, co zgodnie ze stałą fabułą miało stamtąd wyjść.
-Co wy robicie?
Teraz to prawie zsikałam się ze strachu. Krótko krzyknęłam, bo gdy się odwróciłam zobaczyłam, że to nie jest żaden duch tylko Benjamin.
Devries udał, że mdleje i oparł się o mnie.
-Czy ty jesteś kurwa głupi? Nie masz co robić tylko skradać się po nocy?
Ben stał zdezorientowany, podrapał się po głowie i słodko zmarszczył nosek.
-Musiałem skorzystać... -wskazał kciukiem w stronę toalety. -Po co ci nóż?
Leondre nie miał siły tłumaczyć mu o co chodzi i po prostu patrzył na niego wielkimi oczami.
Odłożyłam pudełko, które nadal trzymałam w dłoniach i podeszłam do Bena.
-Idź spać, nic się nie stało.-objęłam go i zaczęłam prowadzić do naszej sypialni.
-Położysz się ze mną?
-Zaraz przyjdę. -zamknęłam za nim drzwi i odwróciłam się z wielkim uśmiechem do chłopaków. Leondre był mocno wkurwiony, a Charlie nawet się śmiał.
-Jesteście chorzy.
-Jesteśmy. -zaśmiał się blondyn i poszedł na górę schować schody na strych.
Usiedliśmy na kanapie, a na stoliku postawiłam tabliczkę ouija.
-Gramy?
-Chyba cię pojebało. -zakpił brunet wziął pudełko i wyrzucił je na taras.
-Wiesz, że duchy się zdenerwują i przyjdą do ciebie w nocy.
-Pierdol się.
***
Siedzieliśmy do jakiejś pierwszej dwadzieścia, a potem poszliśmy do swoich łóżek. Benjamin śmierdział alkoholem i wpół przytomny przytulał się do moich pleców.
-Co ty robisz? -spytałam, gdy poczułam, że jego palce próbują dostać się pod gumkę moich spodenek.
-Też chcę coś z tego mieć. -odwrócił mnie na plecy i w ciągu sekundy był już na mnie. Całował mnie chociaż odwracałam głowę i podwijał moją koszulkę.
-Benjamin, ogarnij się. -próbowałam go odepchnąć, ale mocno na mnie napierał. -Benjamin! -tym razem użyłam całej mojej siły i zrzuciłam go na ziemie.
Był wściekły.
-Kate kurwa. Na co ty liczysz? -wstał, a ja powtórzyłam jego ruch, bo szczerze mówiąc trochę się bałam. -Myślisz, że Charlie do ciebie wróci i co? Co dalej? -mówił z jadem w głosie. -Będzie pieprzył inne na prawo i lewo! Traktuję cię jak szmatę, a ty mu na to pozwalasz... W sumie nie dziwię się mu. -zadrwił i tym przegiął.
Nie miał prawa tego mówić. Zagotowało się we mnie, byłam wściekła, chciałam nawet go uderzyć, ale uważam, że nie miałam do tego prawa, więc po prostu zaczęłam krzyczeć i wypychać go z pokoju.
-Jesteś kompletnym kretynem! Zasrany egoisto, najpierw próbujesz dobrać mi się do majtek, a potem mnie obrażasz! -wypchnęłam go z pokoju, nawet jakoś specjalnie się nie sprzeciwiał. -Nienawidzę cię! Żałuję, że z tobą tu przyjechałam!-uderzałam go dłońmi w... w sumie wszystko co się dało, ale raczej go to nie bolało. -Po co to wszystko zaczynałeś? He? Myślisz...
-Co się dzieje?-po codach zeszli Charlie i Leo. Wzięłam głęboki oddech i poszłam do sypialni, wyrzuciłam za drzwi poduszkę i koc.
-Nawet nie próbuj przekroczyć drzwi!
Benjamin jakoś specjalnie nie zareagował, zebrał wszystko z podłogi i położył się na kanapę. Spojrzałam na chłopców, którzy patrzyli to na mnie to na niego.
-Co się tak gapicie? Nic się nie stało, idźcie spać. -zamknęłam drzwi i poszłam na łóżko.
Oczywiście nie poszli spać, tylko przyszli do mnie.
Chciałam się położyć i zasnąć, a nie rozmawiać o tym co się stało.
Usiedli po obu moich stronach i przyglądali mi się, podczas, gdy ja ze skulonymi nogami wlepiłam wzrok w ścianę.
-Mówiłem, że możesz znaleźć sobie lepszego. -szepnął Charlie i położył dłoń na moim kolanie.
Szybko podniosłam na niego wzrok, bo to było najgorsze co mógłby mi teraz powiedzieć.
Chciałam płakać, chciałam krzyczeć i przytulić go na raz.
-Uważasz mnie za szmatę? -spytałam prosto z mostu, kompletnie zbijając go z tropu. Zmarszczył brwi i pokręcił głową.
-Oczywiście, że nie.
-To dlaczego mnie tak traktowałeś?
-Kate, ja...nie...
-Za pierwszym razem pomyślałam, że to może faktycznie nie była twoja wina, ale gdy wróciłam z Polski nawet na mnie nie czekałeś. Miałeś już inną...
-Myślałem, że nie wrócisz. -uniósł głos.
-I od tak sobie odpuściłeś? Przestałeś mnie kochać i znalazłeś inną?
-Nigdy nie przestałem. -spuścił wzrok.
-To dlaczego znów to zrobiłeś? Czekałabym na ciebie całe życie...a ty od razu znalazłeś sobie inną. Nie traktujesz mnie jak szmaty? Bo tak się cały czas czułam. Jak nic nieznacząca, przypadkowa dziewczyna, którą można wykorzystywać, gdy ma się na to ochotę.
-Nie mów tak, Kate. -spojrzał na mnie, miał smutne oczy, które zawsze mnie denerwowały w takich momentach. Ja mogłam być smutna, ale on? Dlaczego? Sam dokonywał wyborów.
-Wyjdź stąd i nie wtrącaj się w moje życie. Już kilka razy mi je zniszczyłeś, nie sądzisz, że już wystarczy znęcania się nade mną?
Podziałało, po długim spojrzeniu wstał i wyszedł.
Opadłam na łóżko, zasłoniłam dłońmi oczy i wzięłam kilka głębszych oddechów.
-Zanim mnie też wygonisz, to od razu powiem, że tak się dzisiaj wystraszyłem, że nie mam zamiaru sam spać. -zaśmiałam się i przytuliłam do jego nogi. -Pewnie nie powiesz o co się pokłóciliście, więc tylko zapytam czy mam się martwić.
-Kocham cie Leondre... Nie masz o co się martwić, po prostu Benjamin trochę przegiął.
-Okay, a to z Charliem?
-Podczas kłótni Benjamin powiedział coś o tym, że Charlie właśnie tak mnie traktował. Noi taka jest prawda.
-Muszę się z tobą nie zgodzić. -pogłaskał mnie po głowie. -Nie znam większej miłości niż Charliego do ciebie.
-Muszę zapalić. -puściłam jego nogę i z plecaka Bena wyjęłam paczkę fajek i zapalniczkę.
Benjamin już spał więc spokojnie wyszłam na taras odeszłam trochę dalej, żeby dym nie naleciał do domu i usiadłam po turecku.
-Mogę? -Leondre usiadł obok mnie i wskazał ruchem głowy na zapalonego papierosa.
-Nienawidzisz tego. -prychnęłam.
-Chcę tylko spróbować. -wzruszył ramionami. Wyciągnęłam dłoń w jego stronę, ale on nawet go nie wziął, po prostu pociągnął z mojej dłoni. Od razu wypuścił dym i zamlaskał kilka razy.
-Nie smaczne.
-Nawet się nie zaciągnąłeś.
-Jak to się robi?
-Musisz wciągnąć dym aż do płuc. Jakbyś wziął głęboki oddech. Masz.
Znów spróbował, ale tym razem się zaciągnął. Zaczął kaszleć i uderzać się pięścią w pierś.
-Nieźle. Szybko poszło. -zaśmiałam się.
-Teraz wiem, że nie będę palił.
-Wiesz jak w Polsce palą studenci? -nie oczekiwałam odpowiedzi, zaciągnęłam się i położyłam dłoń na jego policzku. Nie wiedział o co chodzi, więc kciukiem pociągnęłam za jego dolną wargę, a on uchylił usta. Zbliżyłam się na minimalną odległość i wypuściłam dym w jego usta.
Zaczął kaszleć, a ja się zaśmiałam, nigdy bym nie pomyślała, że kiedykolwiek spróbuje papierosów.
-Ohyda.-skrzywił się, zdążyłam zaciągnąć się jeszcze raz zanim Leondre zabrał mi papierosa i wyrzucił za barierki.
Było trochę chłodno, więc od razu wróciliśmy do pokoju. Położyłam się, a Leondre stanął na przeciwko i założył ręce na biodra.
-Nie będę tu spał. Pieprzyłaś się tu z Benjaminem. -powiedział to tak wprost, że ze zdziwienia uniosłam brwi. -Chodźmy do mnie.
No więc poszliśmy do niego, przysięgam syf jak na śmietniku. Leondre ma to do siebie, że gdy się przebiera ubrania zostawia tam gdzie stoi, zresztą tak jak Charlie. Współczuję ich mamom.
-Mógłbyś trochę tu ogarnąć. -weszłam pod kołdrę i wygodnie się położyłam.
-Po co, niedługo wyjeżdżamy.-przytulił się do moich pleców. Z nim zawsze się śmiesznie śpi. Uwielbia się przytulać, więc nie dość, że owinie mnie rękoma to jeszcze nogami i nawet nie mam jak się ruszyć. A jak się budzę ja leżę na skrawku łóżka, a ten na całej reszcie.
Westchnęłam cicho i powiedziałam ciche dobranoc.
-To co nie będziemy rozmawiać? O co chodziło?
-To nic Leondre. Na prawdę, padło trochę niepotrzebnych słów i... To nic.
-Skoro tak mówisz, Dobranoc.
***
*CHARLIE*
Gdy się obudziłem nie czekałem aż wstanie Samanta, bo od wczoraj jest na mnie zła, za to, że występowała Kate.
Zszedłem na dół i o dziwo nie słyszałem żadnego śpiewu. Albo Kate śpi, albo nie wiem.
Przy stole siedział Leondre, a Kate była na tarasie.
-Kate pali? -podrapałem się po głowie, myślałem, że już wybiłem jej to z głowy.
-Benjamina nie ma. -oznajmił Leo i napił się herbaty.
-A gdzie jest? -na początku nie wiedziałem o co chodzi. Usiadłem i wziąłem z jego talerza jedną kanapkę.
-Gdy się obudziliśmy jego już nie było.
Odłożyłem kanapkę i patrzyłem na niego z myślą, że zaraz zacznie się śmiać, ale był śmiertelnie poważny.
-Jak to nie było? Gdzie on jest?
-Skąd ja mam to wiedzieć?! Nie ma go, nie odbiera ani od Kate, ani ode mnie...
-W końcu. -zaśmiałem się.
-Ciebie to bawi? Idź spójrz na Kate i powtórz to.
-Czego się rzucasz, nie jest dzieckiem.
-Kate i ja też nie byliśmy dziećmi. -powiedział trochę ciszej, a ja zaniemówiłem. O to chodzi.
Zacisnąłem wargi i poszedłem do Kate, próbowała podpalić papierosa, ale zapalniczka nie chciała odpalić.
-Gówno.-wyrzuciła ją przez barierkę, a potem papierosa.
-Masz rację. -oparłem się o barierki obok niej.
-Charlie. Przepraszam za wczoraj, nie powinnam zaczynać tego tematu. -powiedziała bawiąc się liśćmi z krzaka.
-Nie chcę żebyś tak myślała. -czekałem na odpowiedź, której ostatecznie nie dostałem. -Może po prostu poszedł do sklepu.
-I nie ma go od ponad godziny? Nie odbiera telefonu, martwię się, że coś się mogło stać. -odchyliła głowę do tyłu. Czułe jaka jest zdenerwowana, a ręce niezdrowo drżały.
-Spokojnie, to on szybciej komuś zrobi krzywdę, niż ktoś jemu. -zapałem ją za dłoń.
-Co jeśli wyszedł w nocy? Pijany?
Nie lubię go, ale to było dziwne, że wyszedł z samego rana, albo jeszcze gorzej w nocy. Gdzie on mógł pójść sam?
-Dobrze, chodź zadzwonisz do niego jeszcze raz, jak nie odbierze wymyślimy coś razem, okay? -objąłem ją ramieniem i razem poszliśmy do domu. Kate usiadłam, a ja zrobiłem nam herbaty.
-Nie odbiera. -oznajmiła dzwoniąc do niego już trzeci raz. -Jeżeli coś się stało temu debilowi to go zabiję...
-To nie ma sensu Kiti. -zaśmiał się Leondre.
-Na prawdę nie mam ochoty na żarty. Dziękuję. -wzięła herbatę z mojej ręki i napiła się.
-Dzień dobry wszystkim. -zeszła Samanta i pocałowała mnie w usta na przywitanie. -Zabili kogoś? -usiadła przy stole i spojrzała na nas.
-Nie ma Benjamina.-wytłumaczyłem, a ona się zaśmiała. -To nie jest zabawne.
-Pokłóciliście się? -zwróciła się do Kate.
-Trochę. Wyrzuciłam go z pokoju.
-Mówiłam. Z nim są same kłopoty.-Kate tylko na to prychnęła i dobrze, bo jakby zaczęły się kłócić też bym uciekł.
Usłyszeliśmy otwieranie dzrwi, a potem ich trzask. Kate od razu wstała żeby zobaczyć kto to, a do pomieszczenia wszedł cały i zdrowy Benjamin.
Teraz miałem w dupie to co się z nim działo i nawet chciałem, żeby się okazało, że może wrócił do Anglii.
W ręku miał wielki bukiet czerwonych róż i stał ze skruszoną miną. Dziewczyny aż zaniemówiła, chwilę stali patrząc na siebie dopóki on się nie odezwał.
-Przepraszam.
Kate nie zależy na przeprosinach, jej trzeba się tłumaczyć, potem przytulić, a dopiero wtedy przeprosiny będą miały jakieś znaczenie.
On tego nie wiedział, dlatego wzięła te kwiaty w rękę i zaczęła go nimi okładać.
-Jesteś takim idiotą! Wiesz jak się martwiłam?! Nie wiesz, bo wyszedłeś i miałeś wszystko w dupie! -wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić już ciszej. -Żeby było mi to ostatni raz. -spojrzała na kwiaty, których listki walały się po ziemi.
-Przysięgam, ale... -spojrzał na nas. -Możemy porozmawiać na osobności?
Oboje wyszli na taras, a my, subtelnie oczywiście, ich obserwowaliśmy, ja i Samanta subtelnie obserwowaliśmy bo siedzieliśmy przodem do nich, Leondre po prostu się odwrócił i gapił.
Kate próbowała mu coś wytłumaczyć, na początku pokornie słuchał, ale potem zaczął ją przytulać. Odpychała go, aż w końcu zaczął całować ją po szyi i odpuściła.
-Ty mi nigdy nie dałeś kwiatów. -stwierdziła Sam, ale byłem skupiony tylko na tym, że się przytulają.
-Mówiła ci co się stało? -spytałem nadal na nich patrząc, czułem, że zaraz wybuchnę.
-Nie, powiedziała to co zawsze, czyli, że mam się nie martwić.
-Łatwo powiedzieć.
-Charlie! -dziewczyna uderzyła mnie w ramię.
-No co?
-Chyba trochę się zapędzasz!
-Nie krzycz, to moja przyjaciółka, chyba to normalne, że się o nią martwię.
-Myślisz, że nie widzę jak na nią patrzysz?! Jestem ciągle ignorowana, nie chcesz mnie całować, ani przytulać. Ona ma teraz Benjamina.
-Dobrze wiesz jaki on jest. Nie chcę żeby skrzywdził jej tak jak ciebie.
-Ale są szczęśliwi! Bez ciebie Charlie, Kate już dawno o tobie zapomniała, ty też powinieneś.
Powinienem?
Jeżeli tak, to muszę się obronić, że nigdy nie robię tego co powinienem. Raz to zrobiłem i teraz żałuję. Prawdopodobnie będę żałował do końca życia. Nigdy nie skończę z Kate, bo tylko ona może sprawić, że będę szczęśliwy. Jedyną rzeczą, która jest silniejsza od miłości do niej to chęć by była szczęśliwa. Zawsze to będzie najważniejsze.
***
Kolejne dni były lepsze. Spędzaliśmy je na plaży bez kłótni i spięć. Czułem się wspaniale widząc jej uśmiech, chciałbym jeszcze kiedyś sprawić żeby była tak szczęśliwa.
~~~~~~~~~~~~~
Siemson!
Jak życie?
I jak podoba się rozdział?
U mnie ogólnie jest okay, teraz mam problemy z okiem i siedzę w domu więc moja majówka będzie długa xd
Miłego dnia!
-Kate xx

27 komentarzy:

  1. Szkoda mi naszych blondasków, ale wiem że jeszcze kilka lub kilkanaście rozdziałów i bd ok😉
    Ps. Czekam na next😏

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo kochana dzięki za życzenia
    Super rozdział
    Słodki
    Kocham Beniutka za te kwiaty
    Lełoś ma być z Kejt
    Kurde czekam na tą tabliczkę Ouija
    Coś ostatnio się zaczęłam tym jarać i czytać o tym i wgl
    Niech jakiś duch opęta Sramante i niech skoczy z dachu
    Nie lubie jej
    Loff ju end jor blogs
    ~Kekuś (#TeamDevries)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sto lat, sto lat, Kekuś ❤

      ~ Edi (#TeamDevries łączmy się)

      Usuń
    2. Widzę kolejna z timudevriesa xd
      Speszyl rozdział dla ciebie ❤❤

      Usuń
    3. EDI: #TeamDevries do epilogu?
      Kate: Ano, nic nie poradzę, że Leloś z tego ff to mój dziubdziuszek ���� dziękuję świetny rozdział
      ~Kekuś

      Usuń
    4. #TeamDevries do epilogu 😏

      ~ Edi (#TeamDevries)

      Usuń
  3. Ostrzegam!! To mój pierwszy kom. i musze tu napisać, że nigdy nie czytałam fajniejszy blogów niż twoje! Tak w skrócie "jesteś najlepsza". Zawsze kiedy kończę czytać rozdział twojego autorstwa żyje nim cały dzień. Co będzie dalej? A ten to był taki wredny i wgl dużo takich innych.. Ogólnie nie mogę się doczekać 12!! Dużo weny i udanej majówki!
    ~��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo witaj w gronie komentujących, oby więcej :)
      Dziękuję bardzo i również życzę udanej majówki❤❤

      Usuń
    2. Wgl zapomniałam się jakoś podpisać.. To może niech będzie tak oryginalnie:
      ~ZYX

      Usuń
  4. To z duchami, to był wygryw, ok?

    Kate mogłaby nie wybaczać tak szybko, ale ni wiem, jak to jest, więc się nie wypowiadam.

    Kiti tak bardzo pasuje do Leondre, Boże. Czuję, że oni będą razem, bo coraz więcej faktów mi to potwierdza.

    Samantha w końcu pokazała kawałek prawdziwej siebie.

    Charlie niech się pieprzy, ok? Nie lubię go jakoś.

    A więc, w następnym rozdziale Leondre dowie się o co poszło, bo to przecież Leondre.

    Samantha znowu zacznie mieć sapy, że Charlie nie traktuje jej tak, jak traktował Kate, czy coś takiego i się pokłócą.

    Zdanie, że Charlie wlókł Samanthę po asfalcie wygrało wszystko również.

    Wracając, Leondre mówi, że jest dziwolągiem, nie ma dziewczyny i tak dalej, ponieważ czeka na Kate. :v
    Jestem tego prawie pewna, do cholery.

    Tak jak sam powiedział, albo spędzał czas u noejw szpitalu, albo w domu, ciągle powtarza, że ona jest idealna dla niego i w ogóle. Są dla siebie stworzeni.

    Zdziwiło mnie, że nawet on nie wie, że Kate nie spała z Benem, cóż.

    Benjamin odwali jeszcze jakąś akcje, jestem pewna.

    Ale obie strony są przekonywane, że...
    -Charlie traktował Kate jak szmatę i nie powinna już z nim być
    -Kate jest dla Charliego wszystkim i o niej nie zapomni.

    Coraz więcej czasu będą spędzać razem, aż w końcu do siebie wrócą. Chociaż to zbyt przewidywalne.

    Rozdział supi, jak zawsze.
    Życzę ci dużo weny i tak dalej.

    + jedziesz na któryś koncert Barsów?

    ~ Edi (#TeamDevries)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie to... Chyba jestem coraz bardziej nieprzewidywalna, bo tylko jedna z twoich spekulacji się zgadza i to tylko w jakieś tam części xd
      Nie, nie jadę, a ty planujesz?

      Usuń
    2. Woah, mój mózg się wypala na twój pomysły chyba

      Planuję do Wrocławia, ale idk.czy tata się zgodzi

      ~ Edi (#TeamDevries)

      Usuń
    3. Wgl ty i tak miałabyš dłuższą majówkę, licalistko.
      Przecież są matury. XD

      ~ Edi (#TeamDevries)

      Usuń
    4. Mam wolne od tego wtorku co był do następnego poniedziałku!

      Usuń
    5. Też chcę tak, lel XD

      Ja muszę w czwartek iść do szkoły więc w czwartek licze na rozdział, ok?

      ~ Edi (#TeamDevries)

      Usuń
    6. Moja siostra jest w podstawówce i ma cały tydzień wolny xd
      Ogólnie to rozdział pojawi się w czwartku max

      Usuń
    7. Bardzo dobrze 😏

      ~ Edi (#TeamDevries)

      Usuń
  5. To będzie mój pierwszy komentarz i muszę Ci powiedzieć że jestem z Tobą od początku. Nigdy nie czytałam fajniejszych ff niż twoje ..serio xdd
    To z duchami to był wygryw i niech w następnym rozdziale zagrają w tą grę xdd no i niech w końcu Kate się pogodzi z Charlie'm i niech znowu będą razem bo samanta do niego nie pasuje . Życzę weny��i pozdrawiam ��

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie bardzo dobrze. Jedziesz gdzieś na koncert? A co do rozdziału to jest świetny. Podoba mi się to jak Ben przeprosił Kate. Ale jednak wolę aby Charlie była z Charliem no XD. I aby ten dziwoląg znalazł sobie dziewczyne �� No i niech ci to oko zdrowieje. Miłej majówki i czekam na następny!
    ~Quel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jadę :/ a ty?
      Charlie była z Charliem to chyba byłoby najlepsze xd
      A dziękuję, z okiem już prawie okay :)
      Nawzajem, nie szalej za bardzo!

      Usuń
    2. Eee aby Kate była z Chrliem sori XD miałam jechać ale jednak nie mogę eh :/
      ~Quel

      Usuń
  7. Ojejuu. Jakie to wspaniałe. Rozdział serio piękny. Benjamin w sumie dobrze gadał podczas kłótni ale to z kwiatami to ooooo <33 Charlie niech odpuści bo to frajer. Leondre to pizda bo się strychu boi XD Samanta jak zwykle okropna. Kiti.. ehhh dziewczyna już się trochę ogarnia ale dam jej jeszcze czas xD Ogólnie ja coś czuję że Ben w Kate się zakochał. I powiedz że dobrze czuje. Przecież on jest taki mrrr xDD<3 Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Ogólnie to nic nie zdradzam o Benjaminie i Kate xd
      Ogólnie to obraziłaś większość bohaterów ff hahaha xd
      Do następnego! ❤❤

      Usuń
  8. O,teraz już kojarzę cię ze snapa :)
    Rozdział być może pojawi się jakoś we wtorek, środę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana,nie chce mi się pisać jakiegoś długiego koma,więc daje tylko,że świetny rozdział i pytam kiedy kolejnyyyy???? ❤
    Ola❤

    OdpowiedzUsuń