sobota, 6 maja 2017

13.

*Rok później*
Jak co weekend całą paczką poszliśmy do klubu. Zajęliśmy nasz stały stolik i przy piwie opowiadaliśmy sobie o ostatnich dniach.
Dorosłe życie to dno. Poważnie. Praca, podatki, rachunki, czynsz, robienie zakupów, prania, zmywanie naczyń martwienie się o jebane żarówki, które ciągle trzeba zmieniać... Cofnąłbym się o jakieś 10 lat.
Rozejrzałem się i mój wzrok przykuła brunetka siedząca przy barze.
 Oczywiście nie zachęcała mnie jakoś specjalnie, bo była z Rushem, który pewnie będzie pieprzył ją dzisiejszej nocy, ale coś w sobie miała. Było to dziwne, bo była stanowczo za chuda, niby to mi nie przeszkadza u dziewczyn, ale ona wyglądała wręcz na chorą. Miała długie brązowe włosy, na nosie fikuśne, pomarańczowe okulary, które ludzie noszą na koncertach, a jej aparat błyszczał, gdy się uśmiechała. Byłem na prawdę pod wrażeniem, że Rush jeszcze nie wymacał każdego kawałka jej ciała, ale może po prostu jest nieśmiała i jego planem jest upić ją i dopiero wtedy zabrać do domu. 
-Charlie. -poczułem szturchnięcie i ocknąłem się. Spojrzałem na Alex, która siedziała obok mnie i na przeciwko Matta, który z kolei siedział obok Leo.
-Zagapiłem się. -podniosłem kufel i upiłem łyka.
-Nie mów, że ci się podoba. -prychnął brunet.
-Chyba żartujesz.
-Biedna dziewczyna, jutro jak się obudzi usłyszy, że jednak nie jest wyjątkowa.
-Dziewczyny jednak są głupie, sorki Skarbie. -zaśmiał się.
Ciągle wracałem do niej wzrokiem, pół twarzy miała zasłoniętą okularami, wyglądała jak patyczak, ale coś w niej było i nie mam pojęcia co to takiego. Nawet przez myśl przeszło mi ją ostrzec o planach Rusha, ale on nawet nie dotknął jej ramienia, siedzieli na swoich miejscach i rozmawiali jak ludzie.  Może to jednak nie Rush?
Wyszliśmy jakoś przed pierwszą i zatrzymaliśmy się na chwilę, żeby Alex i Matt mogli zapalić. Było trochę niezręcznie, bo w ostatnim czasie Leondre się do mnie nie odzywa, nie dziwię mu się, ale zaczyna mnie to już męczyć.
Z klubu po chwili wyszli Rush ze swoją jedno nocną dziewczyną, wyjęła papierosa i rozejrzała się. Wszyscy zaczęliśmy ją obserwować, gdy szła w naszą stronę. Uśmiechnięta podeszła do Matta... na moje oko trochę za blisko.
-Masz może zapalniczkę, przystojniaku?-zachichotała jak mała dziewczynka i palcami pociągnęła po stójce jego koszuli.
Chłopak stał jak wryty i patrzył na jej wielkie okulary. Czułem, że Alex zaraz zrówna ją z ziemią.
-Hej, on jest moim przystojniakiem! -blondynka pociągnęła go do siebie i wyszła przed niego.
-Spokojnie Alex, to tylko kolejna dziwka Rusha. -powiedział lekkoważąco Leo, a dziewczyna przestała się uśmiechać.
-Wow, ładnie mówisz o kimś kto kiedyś był wstanie oddać za ciebie życie.
Zacząłem układać sobie wszystko w głowie i...zdjęła te wielkie okulary.
Zatrzymałem oddech przez dłuższy czas, gdy się jej przyglądałem.
-K... Kate? -ledwo wyjąkał.
-Yep, tylko żartowałam Alex. -uśmiechnęła się do dziewczyny i powoli zaczęła odchodzić.
-Poczekaj, nie wiedziałem, że to ty,  przepraszam. -wytłumaczył się, ale widać było, że mało ją to obchodzi.
-Nie ma sprawy, nie pierwszy raz to słyszę. -spojrzała przelotnie i odeszła do Rusha.
Patrzyłem jak się oddala i czułem jak coś we mnie pęka. Chciałem za nią biec, ale z drugiej strony byłem wściekły w sumie na nic. Ostatni raz widziałem ją rok temu i ostatnie co jej powiedziałem to to, że jest dziwką. Przez kilka tygodni próbowałem się z nią skontaktować, porozmawiać i wytłumaczyć się, a ona nie raczyła odebrać,  nie wiedziałem czy wszystko jest okay, a teraz wraca i nawet nie zamieni ze mną słowa.
-Jadę do domu. -szybkim krokiem ruszyłem do samochodu, bo czułem, że już nie wytrzymuję.
-Charlie piłeś!
Wsiadłem do auta i wziąłem głęboki oddech.
Pieprzony rok.
Uderzyłem w kierownicę, trochę się uspokoiłem i odjechałem.
***
Musiałem z nią porozmawiać, więc następnego dnia pojechałem z mamą do Pani Elizabeth, oczywiście, że nie chciała mnie zabrać ze sobą, ale namówiłem ją tym, że będzie mogła sobie wypić kieliszek wina, a ja ją odwiozę. Pierwszy wbiegłem do ich domu, zapominając, aby zapukać i od razu poszedłem na górę, bo w kuchni była tylko mama Kate. Niestety w pokoju też jej nie było, więc szybko wróciłem na dół.
-Dzień dobry, gdzie jest Kate?
-Jak ty się zachowujesz? -od razu zaczęła mama.
-Nie ma jej. I nie sądzę, że będzie chciała z tobą rozmawiać jak wróci, więc nie wiem po co przyszedłeś.
Dotknęło mnie to trochę, ale usiadłem na przeciwko pani Porter.
-Kiedy wróci? Gdzie poszła?
-Nie wiem, jest dorosła, nie spowiada mi się.
-Przyjechała na wakacje czy jak?
-Charlie. -westchnęła i oparła brodę na dłoniach. -Na pewno nie przyjechała dla ciebie. -uśmiechnęła się sztucznie.
-To dla kogo?
-Dla mnie, jestem jej matką.
-Widziałem ją wczoraj w klubie.
-I co chciała z tobą rozmawiać?
-Nawet jej nie poznałem. -oznajmiłem, a Pani Elizabeth zachowała się trochę dziwnie. Nie wiedziała już co powiedzieć, a przecież zawsze wie. Poprawiła podkładkę na stole i odwróciła się do mojej mamy.
-Jest jeszcze jedna sprawa. -zwilżyła językiem usta i nie zdążyła nic więcej powiedzieć, bo z górnej części domu usłyszeliśmy męski krzyk. Nic nie zrozumiałem, zmarszczyłem brwi i spojrzałem na panią Porter.
-No właśnie.
-Masz kogoś?-moja mama pisnęła jak jakaś nastolatka. Po schodach zszedł jakiś mężczyzna, średniego wzrostu, ciemne, lekko posiwiałe włosy ułożone do góry jak u nastolatka, umięśniony, w szarych dresach i białej koszulce. Tylko po twarzy było widać, że nie ma wcale  dwudziestu lat, tylko ponad czterdzieści. Najwyraźniej Pani Elizabeth szalała, gdy nie było Kate.
Co było dziwne, jak się odezwał nic nie zrozumiałem.
-Mów po angielsku. -powiedziała zirytowana Pani Elizabeth.
Co tu się dzieję?
Mężczyzna automatycznie przeniósł swój wzrok na moją mamę, której aż oczy się zaświeciły.
-Karen, Charlie, to mój były mąż. A to moja przyjaciółka i jej syn.
Zaraz, zaraz, że co kurwa? To jest ojciec Kate? Nie lubiłem go za nim go poznałem i nawet kiedyś, gdy byliśmy razem myślałem o tym, że będę musiał go w końcu poznać. Powiem szczerze, że trochę mnie to stresowało, a teraz? Tylko z grzeczności mu się przedstawiłem i nawet nie miałem zamiaru być miły.
-Może panie mają ochotę gdzieś wyjść? -zaproponował i oparł się dłońmi o krzesło mamy.
-Oh, ta krowa ci nie wystarcza? -spytała z drwiną pani Elizabeth upijając po tym swoje wino.
-Zachowujesz się jak nastolatka.
-O nie, nie porównuj mnie do swojej laleczki. Swoją drogą... To było legalne jak zaczęliście się spotykać? -znów go wydrwiła, a ja z mamą próbowaliśmy się nie śmiać.
-Tak, już wiem, dlaczego nie możesz sobie nikogo znaleźć. -zaczął iść w stronę schodów, żeby zachować resztki godności zanim pani Elizabeth go zmiażdży.
-Nienawidzę tego dupka. -westchnęła kiedy wszedł do jednego z pokoi na górze.
-Przystojny. -oznajmiła zadowolona mama.
-Eee? Nie? Jest tu tylko i wyłącznie dlatego, że Kate mnie o to prosiła.
-Po co tu przyjechał?
-Żeby zatruć mi życie, nie wiem. Sobie przyjechał.
-Przystojni są najgorsi, zawsze znajdują młodsze.
-Dzięki Karen.
-My kobiety samotne powinnyśmy się trzymać razem, zdrowie. -obie uniosły kieliszki i napiły się.
Myślę, że gdybym zostawił je same z tym winem, to musiałbym ciągnąć mamę na plecach. Zawsze tak jest, oglądają stare filmy, żalą się na życie i piją litry wina.
Usłyszeliśmy otwieranie drzwi i na szczęście była to Kate. Wyglądała okropnie, miała krótkie spodenki, które odkrywały jej chudziutkie nogi, dużą bluzę wiszącą jak na wieszaku i okulary, tym razem przeciwsłoneczne.
Gdy mnie zobaczyła od razu się zatrzymała, odłożyła kubek z jakimś koktajlem i torbę na barek przy kuchni.
-Dzień dobry. -uśmiechnęła się. -Mamo zaraz wychodzę do Rusha.
-Załatwiłaś?
Pani Elizabeth patrzyła na nią z bólem w oczach, więc wiedziała, że coś jest nie tak.
-Kate.-odchrząknąłem, bo zadrżał mi głos. -Miło cię widzieć. -powiedziałem już z lekką drwiną, nawet nie miała odwagi spojrzeć mi w twarz, co było denerwujące jak nic innego. Podszedłem szybko żeby stać z nią twarzą w twarz i zdjąłem okulary z jej nosa. Zawsze miała piękne oczy, a widzieć je po takim czasie to niesamowite uczucie.
-Nic nie powiesz?! -uniosłem głos.
-Nie krzycz na mnie.-poprosiła cicho, odwracając głowę.
-Nie. Spójrz na mnie! Pieprzony rok. Wiesz co się przez ten rok wydarzyło?! Nie wiesz! Bo nie raczyłaś nawet odebrać telefonu! Miałaś nas głęboko w dupie! Głupi jechałem za tobą do Polski!
-Byłeś w Polsce? -spytała nadal cicho, a jej klatka piersiowa niespokojnie unosił się i opadała.
-Tak!
-Charlie uspokój się!-skarciła mnie mama, ale to nie miało znaczenia.
-Byłem tam i otworzył mi facet, który powiedział, że nie zna żadnej Kate! Rozumiem, że byłaś zła, ale nie mogliśmy porozmawiać jak ludzie?! Oczywiście, że ty wolałaś uciec jak zawsze! Zachowałaś się jak gówniara, zostawiłaś wszystko i uciekłaś, żeby nie musieć stawiać czoła problemom! Zawsze mi się wydawało, że... -przerwałem, bo zobaczyłem, że coś jest nie tak. Kate zamknęła oczy i przytrzymała się ręką blatu. Nawet nie zauważyłem kiedy pod jej nosem pojawiła się czerwona ciecz. Zostałem odepchnięty przez Panią Elizabeth, która złapała dziewczynę za ramiona.
-Wszystko w porządku? -była dziwnie spokojna, albo dobrze udawała, podczas, gdy ja aż się trząsłem ze zdenerwowania ona zaprowadziła ją do łazienki. Patrzyłem z mamą na opartą o zlew Kate i nie wiedziałem jak mam zareagować, poczułem jakby to była moja wina, ale przecież nic nie zrobiłem.
-Zwariowałeś? -podeszła do mnie mama. -Idź do domu.-była na mnie zła, jak prawie codziennie w ciągu ostatniego roku.
-Co się z nią dzieje? Przecież to nie jest normalne.
-Idź już, widzisz, że to nie jest czas na rozmowę z nią.
-Nie wyjdę dopóki nie powiesz co się dzieje. -zagroziłem.
-Ale. Ja. Nie. Wiem. -powiedziała wyraźnie zirytowana.
-Więc zostaję. -poszedłem do toalety, gdzie Kate przemywała już twarz. -Wszystko w porządku?
-Nie, wyjdź stąd Charlie.
-Mamo, błagam nie tak głośno.
-Co się dzieje? -nagle w drzwiach staną ojciec Kate i obejrzał ją od góry do dołu, ale nie wyglądał jakby się specjalnie przejął. Brunetka powiedziała mu coś po polsku, ten jej odpowiedział i wyszedł z domu.
Dupek.
-Zadzwonię do Rusha, że nie przyjdziesz, idź się połóż. -pani Elizabeth pocałowała ją w czoło i poszła do kuchni.
-Przepraszam. -spuściłem wzrok, gdy na mnie spojrzała. Przyznaję zareagowałem trochę za mocno, cokolwiek się stało miałem z nią porozmawiać, a nie krzyczeć.
-Jestem trochę zmęczona. Pójdę do siebie. -sprawdziła w lusterku swój wygląd i powoli poszła na górę.
-Co to było? -podszedłem do pani Porter, która rozpuszczała jakąś tabletkę w wodzie.
-Nie powinieneś przychodzić.
-Czemu? Co się dzieję?
-Po prostu... Ugh. -odwróciła się do mnie. -Idź do domu.
-Charlie, Elizabeth ma rację. -poparła ją mama.
-Nie zostawię jej. Zrobiłem to dwa razy i więcej nie popełnię tego błędu.
Za pierwszym razem, gdy wybrałem znajomych strzelano do niej, za drugim miała wypadek. Nigdy więcej, za dużo mam do stracenia.
-Zanieś jej witaminy. -podała mi szklankę, a ja uśmiechnąłem się szeroko.
-Dziękuję.
Pobiegłem na górę zapukałem do drzwi, bo mimo, że była przyzwyczajona, że nikt do niej nie puka to nie chciałem jej jeszcze bardziej denerwować.
-Poczekaj Charlie, przebieram się. -powiedziała cicho. Cieszyłem się, że nie karze mi spierdalać, ale pewnie nie miała siły się ze mną kłócić.
Wygląda jakby na prawdę była chora i na pewno to nie jest przeziębienie. Jest osłabiona, wychudzona i jeszcze ta krew... To nie jest normalne, a pani Elizabeth nawet nie była tym zdziwiona, więc myślę, że to nie pierwszy raz. Nie rozumiem tego, ostatnim razem, gdy była w Polsce też wróciła z zaburzeniami odżywiania, jakby jej ojciec miał z tym coś wspólnego.
W końcu otworzyła drzwi, nawet na mnie nie patrząc poukładałam ubrania i zaniosła je do łazienki.
-Jak się czujesz? -usiadłem na łóżku, a ona na krzesełku przy biurku.
-Dobrze, całą noc byliśmy na lotnisku, potem lot, mało spałam i jestem zmęczona to dlatego.
W ogóle jej nie wierzyłem, nawet po jej głosie było można poznać, że coś jest nie tak.
-Przepraszam, że tak zareagowałem.
-Nie szkodzi, miałeś prawo. To było nie fair z mojej strony, że się nie odzywałam.
-Miałaś prawo, ale Leondre nic nie zrobił, nie powinnaś go odrzucić.
-To najgorsze. -spuściła wzrok.-Spróbuję go przeprosić, załatwię to jakoś.
-Proszę, wypij to. -podałem jej szklankę. Siedzieliśmy w ciszy, gdy małymi łyczkami piła witaminy od Elizabeth. Podczas, gdy ja obserwowałem jej każdy ruch ona unikałam mnie wzrokiem.
-Kate? -odezwałem się w końcu, ale nawet wtedy na mnie nie spojrzała.
-Mhm.
-Ja... Przepraszam.
-Za wszystko. -dodałem. -Nie myślałem tak o tobie.
-Nic się nie stało. To było już dawno.
Paradoksalnie właśnie tym mnie irytowała. Zawsze, nieważne co zrobisz, gdy ją przeprosisz ona mówi "nie szkodzi", "nic się nie stało" i podobne gówna. Wkurwia mnie to, bo wiem, że się stało, a ona wcale nie wybaczyła. Wolałbym, żeby mnie opieprzyła, uderzyła cokolwiek, aby tylko jakoś zareagowała, pokazała emocje.
-Kate błagam nie mów mi tego gówna, po prostu powiedz, że jestem idiotą i powinienem spierdalać.
-Dlaczego bym miała? Na prawdę mam to gdzieś, już dawno o tym zapomniałam. Życie toczyło się dalej i miałam wiele innych problemów, przy których twoje zdanie o mnie się chowa. Możesz mówić co chcesz, przepraszać, ale to nie będzie miało znaczenia, bo to już nic dla mnie nie znaczy.
Siedziałem z otwartą buzią, bo cholera... To bolało. Teraz jestem dla niej nic nie znaczącą jednostką w śród miliardów ludzi?
-Kochasz mnie. -powiedziałem z lekkim zdumieniem.
-Kochałam. Minął rok Charlie. Ja zdążyłam zapomnieć, a ty?
-Oczywiście, że nie. Okay, popełniłem kilka błędów, ale to normalne, prawda? Też nie byłaś święta. -wstałem i oparłem się dłonią o biurko za jej plecami.
-Racja, i dlatego też wiem, że do siebie nie pasowaliśmy.
-Nie pasowaliśmy?! Kochałaś mnie, ja ciebie i mówisz, że do siebie nie pasowaliśmy?
-Miłość czasami nie wystarcza.
Otworzyłem buzię, żeby coś powiedzieć, ale stwierdziłem, że wtedy wyjdzie z tego jedna wielka kłótnia, więc nie mówiłem tego co chciałem.
-Zgłodniałem, zjemy coś? -szybko zmieniłem temat i czekałem na jej reakcję.
-Jestem zmęczona, pójdę spać. -odstawiła kubek i wstała, żeby przejść na łóżko, ale złapałem ją w tali. Dziwne uczucie dotknąć ją po tam długim czasie.
-Widzę co się dzieję. -szepnąłem nad jej uchem.
-Co się dzieję? -udawała, że nie rozumie, ale to była słaba próba.
-Połóż się, porozmawiamy jutro.
Grzecznie wykonała moje polecenia i usiadła pod kołdrą.
-Charlie?
-Mhm?
-Jak on się trzyma?
-Wiesz jaki jest. Poza tym nie tylko ty go zawiodłaś. -zacisnąłem wargi i usiadłem obok niej.
-Chcesz o tym porozmawiać? -zaśmiałem się, gdy to powiedziała. Mimo wszystko fajnie, że nie kazała mi spierdalać.
-Może następnym razem.
-Będziesz tu siedział? -położyła się na boku przodem do mnie i mój boże...wyglądała przesłodko.
-Tak, nie pozwolę ci już wyjechać. -pogłaskałem dłonią jej włosy i nawet się uśmiechnęła.
Po tym miałem cholerną ochotę się na nią rzucić. Uwielbiam, gdy na mnie patrzy, nie wiem dlaczego, coś w tym jest.
-Na razie nigdzie się nie wybieram.
-Będziesz tu studiować? -spytałem z nadzieją.
-Być może, złożyłam papiery tu i w Polsce, za dwa dni mam egzamin, jeżeli się uda to będę się uczyć w Cardiff.
-Żartujesz? -uśmiechnąłem się szeroko. -Ja tam mieszkam.
-Przeprowadziłeś się?
-Znalazłem tam pracę w studiu nagraniowym.
-No widzisz.
-Prawo?
-Tak. -przegryzła wargę. -Ale poziom jest wysoki i...
-Na pewno ci się uda. -położyłem się i odwróciłem żeby być z nią twarzą w twarz. -Wynajmuję duży dom i na pewno znajdzie się w nim miejsce dla ciebie. No wiesz, jakaś piwnica, czy pralnia. -zaśmialiśmy się.
-Kiedy my tak dorośliśmy? -spytała po chwili. Prawda, jesteśmy już dorośli i nawet nie zauważyłem kiedy to się stało. W moim życiu przełomem była praca, a Kate... dla mnie jej życie ma dużą lukę, najpierw kilka miesięcy śpiączki, a potem znów rok kiedy nie miałem z nią kontaktu.
-Pozmieniało się.
-Co z Leondre? Co on teraz robi?
-Studiuje kryminalistykę, mówił, że to go interesuje, ostatnio mamy słaby kontakt. Proponowałem mu, żeby zamieszkał u mnie, mieszkam blisko uczelni, ale powiedział, że woli akademik.
-Aż tak?
-Spieprzyłem jak zawsze. -wzruszyłem ramionami.
-Jutro do niego pójdę. Trochę się boję.
-Jak wyjechałaś został sam, ale chyba nie jest w stanie cię nienawidzić.
-Może nie będzie chciał ze mną rozmawiać.
-Będzie musiał wyśmiać twój aparat. -uśmiechnąłem się.
-Dzięki. -lekko uderzyła mnie w ramię, a ja oblizałem usta. Tak ciężko jest leżeć z nią w jednym łóżku i nie móc nawet przytulić.
-Poznałem twojego ojca.
-Przyjechał na kilka dni.
-Wie, że byliśmy razem?
-Tak, a co?
-Nic, jakoś za bardzo nie zwrócił na mnie uwagi. No wiesz, żadnego mordobicia, a nawet krzywego spojrzenia.
-Już cię pewnie nie pamięta.
-A co tylu miałaś w Polsce?
-Po tym wszystkim mam dość związków.-zaśmiała się, ja też, bo to w sumie dobry żart. -Narazie liczą się tylko studia.
Obiecuję, że jeszcze zmienisz zdanie.
***

Siemson!
nie miałam zamiaru trzymać jej tam w Polsce xd chodziło tylko o zmiane czasu 
po pierwsze jeżeli ją jakieś błedy to soreczki, ale już dawno poprawiałam ten rozdział i nie pamiętam czy cały xd
nieważne
Jak tam życie?
Ogólnie wolne się skończyło i szkoła, niby chcę wakacji itd, ale wiem, że po nich będę zawalona nauką do matury i jakoś mi się odechciewa xd
ciężkie życie
byle do weekendu
-Kate xx

17 komentarzy:

  1. Sprowadziłaś ją do Anglii i chwała ci za to, ale z tą anoreksją trochę przesada. Nie mówię, że źle napisane, po prostu to zue, że ona tak na wszystko reaguje.

    Mam wene na komentarz, wiec pisze, ok?

    To tak, Kate nie powinna zamieszkać z Charliem, a jak już to po zaciągnąć tam Leo, więc no, gdzie jest Benjamin? Ja się pytam.

    Rush to fav przyjaciel i też chcę takiego, ryly.

    Czuję, że Leondre nie wybaczy katei, bo dobra,mogla byc zła na Lenehana, ale z nim mogła się kontaktować. Znowu zrobiła takie gówno jak wcześniej.

    Dobra, jakoś nie mam weny jednak.

    Chociaż Leondre to moje bubu, nie powinien tak łatwo wybaczać, on na nią czekał, gdy była w śpiączce, a ona go zostawiła na rok, pozdrawiam.

    Życzę ci Kasiu weny i wszystkiego co najlepsze XDDD

    ~ Edi (#TeamDevries)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kate to w ogóle zła kobieta xd ale z drugiej strony, gdyby wyjechała i się odzywała to i tak byłby zły xd

      Usuń
    2. Możliwe, ale przynajmniej wiadomo by było, że pamiętała.

      ~ Edi

      Usuń
  2. jeśli okaże sie ze kate ma bialaczke to ide do cb i kupujesz pi żelki xd a tak poza tym super rozdzial i wgl <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurwa XD TEGO SIĘ NIE SPODZIEWAŁAM XD szczerze to ten rozdział poprawił mi chumor wiec DZIĘKI. Szczerze mi się już odechciało wakacji, wolnego i tego wszystkiego XD tak czy siak cały czas siedze z książka przed nosem.
    Do następnego!
    ~Quel

    OdpowiedzUsuń
  4. Kate ma na nazwisko Porter

    ~ Edi

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku, chyba z 5 dni się zbierałam żeby napisać ten kom.

    No mi na szczęście zostały jeszcze tylko 2 ustne i wakacje xd

    Co do związku K. i Ch. to uważam, że powinni zacząć wszystko od nowa.
    Czysta karta. Jako przyjaciele, którymi byli na początku JNCMWŻS.

    Nie wiem co planujesz zrobić Kate, ale masz natychmiast przestać OK?? Xp

    Leoś..
    Tutaj to wgl nie wiem co mam myśleć.
    Czy powinien wybaczyć Kate??
    Tego nie wiem. Zostawiam to tobie.
    Nie rozumiem dlaczego ma takiego facha na Ch. On też to przeżywał.. szukał jej..

    Nie mogę się doczekać czwartku ;**
    TeammamaKate xd
    ~ZYX

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę... Maturkę masz. Jak tam polski poszedł? Trudny temat?
      Ogólnie Lenistwo jest słusznie zły na Charliego, ale to potem.
      Powodzenia z ustnym! :)

      Usuń
    2. 3 latka na humanie (tak, zmarnowałam sobie życie) więc polski w sumie był najłatwiszy xp

      "Leo jest słusznie zły na Charliego"
      Ok nie wnikam, czekam..

      Weny, weny i jeszcze raz weny <3
      ~ZYX

      Usuń
    3. Łoooo ziom! Też jestem na humanie!

      Usuń
  6. Dzięki za pomóc Edi xd
    Ogólnie to w następnym będzie chyba więcej Leondre :)
    Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  7. Możesz na mnie liczyć, Kasia 💓😏

    ~ Edi

    OdpowiedzUsuń
  8. Super dział,nie mam weny na koma,tobie jej życzę 😊
    Ola❤

    OdpowiedzUsuń