czwartek, 18 maja 2017

14.

Wkurwiłem się, bo wczoraj Kate obiecała napisać z rana jak się czuje. Jest już dziesiąta, a ona nawet nie odbiera telefonu. Ubrałem się i 10.15 byłem już pod jej domem, gdzie Elizabeth siedziała na schodach i rozmawiała z kimś przez telefon.
-Dzień dobry. -uśmiechnąłem się.
-Zaraz oddzwonię. -burknęła do kogoś w słuchawce. Chyba nie ma dziś dobrego humoru. -Cześć Charlie.
-Coś się stało? -usiadłem obok niej.
-Tomek się stał. Tak mnie denerwuje. Ugh.
-Po co właściwie przyjechał?
-A bo ja wiem, łazi z kolegami ze studiów po klubach.
-Chyba nie jest tak źle.
-Gdybyś był matką zrozumiałbyś.
-No to chyba nie mam szans. -zaśmiałem się.
-Ugh, nie powinnam z tobą o tym rozmawiać. -poczochrała swoje włosy.
Uwielbiam tą kobietę, na początku myślałem, że jest poukładana, bo zawsze wygadała elegancko, zawsze miała kupę roboty, typowa bizneswoman. Teraz? Od Kate mało się różni. Owszem jest troskliwa, odpowiedzialna jak to matka, ale często u niej bywam i naprawdę rozmawiamy jak przyjaciele. Nie ma takich oporów, że powie się coś głupiego i ona pomyśli o tobie jak o gówniarzu, mogłem się jej zwierzać, mogłem się z nią śmiać i tylko temat Kate był zakazany.
-Zresztą sam zobacz.
Wszedłem do środka i to było dziwne uczucie, zawsze było cicho, gdy była tylko Elizabeth. Teraz grała muzyka, dokładnie i don't like monday, w kuchni była Kate z ojcem, śpiewali, tańczyli, gotowali i po prostu świetnie się bawili.
Niby fajnie, ale nie do końca. Kate opowiadała, że właśnie tak kiedyś spędzała czas z ojcem, ale jak była dzieckiem, potem zachował się jak chuj. Bałem się tego, że zmieni zdanie i wróci do Polski. Teraz to chyba moja fobia. Nienawidzę tego kraju za to, że Kate go kocha.
Gdy piosenka się skończyła zaczęli się śmiać, a Kate się odwróciła i właśnie wtedy mnie zobaczyła.
-Cześć. -uśmiechnęła się szeroko. Dzień od razu stał się lepszy. -Tato ścisz radio. Przepraszam, zapomniałam zadzwonić.
-Hej. -tyle z siebie wydusiłem.
Wczoraj zauważyłem, że się zmieniła z wyglądu, jest dużo za chuda i ma aparat na zębach i chyba byłem za bardzo oszołomiony, żeby dostrzec zmiany w charakterze.
Zawsze była miła i kochana i w ogóle najlepsza na świecie, ale nie pasowało mi, że jest taka miła dla mnie. Tak uważam, że jest dla mnie za dobra. Z resztą to nie nowość, zawsze była.
Czułem się źle, bo miała mnie za nikogo ważnego. Tak jak powiedziała wczoraj ma mnie gdzieś. Traktuje mnie jak jedną z wielu osób dla której będzie miła, bo tak wypada.
-Zjesz z nami śniadanie? Zrobiliśmy pancaksy.
-Tak, jasne. Zawołam twoją mamę.
Śniadanie było dziwne, Kate z ojcem przypominali sobie "zabawne" historyjki, typu pamiętasz jak ten i wtedy tamten, oni się śmiali, a my z Panią Elizabeth posyłaliśmy sobie porozumiewawcze spojrzenia.
-Kate pamiętaj, że jedziesz do szpitala. -przypomniała Pani Elizabeth, a mi serce stanęło.
-Jakiego szpitala? O co chodzi? -wyprostowałem się. Co jeśli jest chora na coś poważnego? Może jakieś powikłania z tą nogą?
-Postanowiłam zostać wolontariuszką. Wczoraj wszystko ogarnęłam i przez wakacje będę odwiedzać chore dzieci.
-Ou. Myślałem, że porozmawiamy.
-Jesteś samochodem? -przytaknąłem. -To porozmawiamy w drodze. -wytarła buzię i pobiegła na górę się ubrać.
-Chcesz jeszcze?-ojciec Kate spytał pani Elizabeth, która spojrzała na niego z pogardą.
-Udław się tym. -burknęła, a ja zaśmiałem się pod nosem.
-Zachowuj się Elizabeth. -spojrzał na mnie jakby właśnie się wydało, że nie mają wcale zdrowych relacji. Ja to wiem nie od dziś.
-Tylko żartowałam. -uśmiechnęła się sztucznie. -Nasypałeś za dużo soli, nie chcę mieć ataku.
Chciał jej coś odpowiedzieć i już myślałem, że będzie zabawnie, bo widać było, że nie ma zamiaru się hamować, ale zeszła Kate. 


-Możemy iść?
-Tak.-wstałem od stołu i uśmiechnąłem się do Pani Porter. -Do zobaczenia.
-To o czym chciałeś rozmawiać? -spytała, gdy byliśmy już w drodze.
-Myślałem, że będziemy mieli więcej czasu.
-Po prostu powiedz o co chodzi.
-Okay. Pominę to, że przez ostatni rok kompletnie mnie olałaś, bo już chyba wiesz, że to było chujowe, więc zacznę od nowych problemów, w które oczywiście się wpakowałaś. Możesz mi do cholery powiedzieć o co chodzi? -na chwilę na nią spojrzałem. Siedziała patrząc na swoje uda, a ja starałem się być spokojny, bo nie chciałem żeby sytuacja z wczoraj się powtórzyła.
-Nie rozumiem.
-Oh dobrze rozumiesz. Myślisz, że jestem ślepy i głupi, czy jak? Powiedz mi co zjadłaś na śniadanie?
-Naleśnika. -oznajmiła dumnie.
-Wymiotowałaś, prawda? -zatrzymałem się przed szpitalem i mogłem już na nią patrzeć, szkoda, że ona nie chciała patrzeć na mnie. -Spójrz na mnie i powiedz, że to nieprawda. -uniosłem jej podbródek.
-To...nic.
-Kate, rozmawiaj ze mną. Chcę ci pomóc. -napierałem na nią wzrokiem, żeby w końcu powiedziała co się dzieje, ale ona nie chciała pomocy.
-Muszę już iść, nie martw się o mnie, radzę sobie. -otworzyła drzwi i wyszła.
*KATE*
Zadzwoniła do mnie pani Victoria i zaprosiła mnie na kawę. Zdziwiłam się, ale może chce mi pomóc w sprawie Leo.
Pierwsze czego żałuję to tego, że przestałam się do niego odzywać, a drugie czego żałuję to sytuacji pod klubem. Byłam pijana i zamiast z nim porozmawiać to sobie poszłam.
Byłam zmęczona jak nigdy, ale musiałam z nim porozmawiać.
Było jakoś po 13, gdy niska szatynka otworzyła mi drzwi, uśmiechnęła się szeroko i przytuliła mnie.
-Miło cię widzieć.
-Panią też. -odsunęłyśmy się od siebie i przepuściła mnie do środka. -Jest Leondre? -spytałam żeby wiedzieć czy mam iść na górę czy do salonu.
-Wyszedł, właściwie to ja chciałam z tobą porozmawiać. -poprosiła żebym usiadła w salonie na kanapie, a ona poszła zrobić herbatę.
Było to dziwne, bo owszem mamy dobry kontakt, traktuję ją jak ciocię, ale jakby chciała zapytać co u mnie to przecież przyszłaby do nas do domu.
Usłyszałam otwieranie drzwi i od razu wstałam, bo wiedziałam, że tak trzaska tylko Leondre. Szybko poszłam do korytarza i faktycznie tam był. Zdjął buty i podniósł głowę.
-Hej. -uśmiechnęłam się i przełknęłam głośno ślinę, bo nie bardzo wiedziałam co mam jeszcze powiedzieć.
-Pewnie przyszłaś przeprosić.-poczochrał swoją grzywkę. -Powiesz, że było ci ciężko, albo, że nie wiesz dlaczego to zrobiłaś, albo wymyślisz coś innego, ale ułatwię ci życie, nie interesuje mnie to. -lekceważąco pokręcił głową. -Nie chcę z tobą rozmawiać. Miałaś mnie gdzieś przez rok i teraz też możesz. Miłego dnia. -spuścił wzrok i poszedł na górę.
Wzięłam głęboki oddech i byłam pewna, że tym razem nie będzie tak łatwo. Wcale nie jestem dobrą przyjaciółką jak mi się kiedyś wydawało.
Wróciłam na kanpe, usiadłam po turecku i zaczęłam myśleć, jak z nim rozmawiać. Przeprosiny nie wystarczą.
-Proszę. -pani Victoria podała mi herbatę i usiadła obok.
-Nie chcę nawet ze mną rozmawiać.
-Dziwisz mu się?-spytała, ale nie brzmiało to oskarżycielsko. Kto jak kto, ale pani Victoria nigdy nie ocenia, nie wiem czy to dlatego, że jest psychologiem, czy po prostu kochaną osobą, ale zawsze patrzy na ludzi przez ich zalety, wady nie są takie ważne.
-Nie oczywiście, że nie. Jestem taka głupia... Nie potrafię stawiać czoła problemom. -pokręciłam głową i odstawiłam kubek, bo zaczęłam się trząść. -Tego było za dużo, Charlie myślał, że przespałam się z Benjaminem, żeby zrobić mu na złość, a ja tylko chciałam żeby mnie kochał. Wiedziałam, że Leondre będzie zły, raz, za to że go okłamywałam, dwa za to, że wyjechałam. To było dla mnie za dużo. Wiem, że jestem złą przyjaciółką. -przekręciłam oczami i wytarłam dolne powieki z łez. -Zdaję sobie sprawę z tego, że mnie potrzebował, ale wtedy myślałam tylko o tym, żeby uciec stąd jak najdalej. Jestem pieprzoną egoistką, wiem i przepraszam za wyrażenie. Ale teraz się boję. -zaczęłam płakać, bo już od dawna nie rozmawiałam z nikim o moich uczuciach, za długo to w sobie tłumiłam. -I potrzebuje go jak nigdy.
Oparłam twarz na kolanach i zaczęłam płakać. To wszystko mnie przerosło, myślałam, że jak wyprowadzę się do Polski będzie lepiej, ale było jeszcze gorzej. Nie miałam tam nikogo, starym znajomym mówiłam tylko cześć na ulicy, ojciec nie potrafi tak ze mną rozmawiać, byłam tam ze wszystkim sama.
Poczułam jak ktoś mnie objął, a jego serce biło jeszcze szybciej niż moje. Nawet po takim czasie poznałam go. Sposób w jaki mnie przytulał, jak pachniał były specyficzne, tylko jego.
-Leondre przepraszam. -chciałam podnieść głowę, ale nawet nie zdążyłam na niego spojrzeć, bo przytulił moją twarz do swojej klatki piersiowej i usiadł obok mnie.
-Dobrze, że chociaż wiesz, że jesteś przyjaciółką do bani. Mimo to kocham cię. -pogłaskał mnie po głowie i właśnie to chciałam usłyszeć. Powoli zaczęłam się uspokajać, ale nie chciałam żeby przestał mnie przytulać od dawna tego potrzebowałam.
-Jesteś na mnie zły? -oparłam o niego policzek, bo brakło mi powietrza.
-Nawet nie wiesz jak bardzo... Ale jeżeli obiecasz mi, że to ostatni raz to jestem w stanie ci wybaczyć.
-Obiecuję, obiecuję, obiecuję.
-Już? -spojrzał na mnie i zabrał moje włosy, której przykleiły się do twarzy. Pokiwałam głową i wytarłam się w jego bluzę. -Chcesz o tym teraz porozmawiać?
-Właściwie, nie wiem co się dzieję.
-Chodzi o twój wygląd? -spytała Victoria.
-W Polsce przytyłam kilka kilogramów i od razu wzięłam się za siebie. Była to zwykła dieta i ćwiczenia, ale to nie pomagało, więc zaczęłam ograniczać posiłki. Liczyłam kalorie, żeby być poniżej normy, w końcu odkryłam koktajle, które miały pomóc mi powstrzymać apetyt. Trzy na dzień mi wystarczyły. Zaczęłam widzieć zmiany, waga pokazywała coraz mniej, ale moje ciało się nie zmieniało, nadal było za dużo. Poszłam raz do rodziców Camerona, jego mama dała mi jakieś ciasto, nie chciałam wymiotować, myślałam, że spale to na siłowni czy coś, ale zrobiło mi się niedobrze. -przerwałam żeby się trochę uspokoić, ale było za dużo emocji. Zamknęłam na chwilę oczy, a gdy je otworzyłam zobaczyłam czerwoną plamę na bluzie Leo. Szybko się odsunęłam, a pani Victoria pomogła mi wstać i zaprowadziła do łazienki.
Znów zaczęłam płakać, bo miałam tego wszystkiego dość. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje i strasznie się bałam tego dowiedzieć.
-Jejku, Kate, dobrze się czujesz? -Leondre jak zawsze zaczął panikować.
-Nie czuję się dobrze, nie wiem co się dzieje. -myłam wodą twarz, a przez łzy ciągle widziałam czerwoną barwę
-To nie jest pierwszy raz, prawda? -znów spytała pani Victoria, a ja pokiwałam głową.
-Mam tak od ponad pół roku. Czytałam, że to od ciśnienia, ale wcześniej tak nie miałam. -kobieta podała mi ręcznik, którym wytarłam twarz. Leondre patrzył na mnie zmartwiony, a mi było nawet głupio. Nie lubię gdy ktoś się o mnie martwi, zawsze starałam się być silna, samej radzić sobie z problemami, ale z czasem zabrakło mi siły.
-Wiesz, że anoreksja to choroba psychiczna i trzeba ją leczyć?
-Ja...chcę po prostu żeby wszystko wróciło do normy.-sprawdziłam czy krew przestała lecieć i oparłam się o zlew.
-Jak się czujesz? -Leondre objął mnie ramieniem i dokładnie przyjrzał się mojej twarzy. -Chodź, położysz się.
Zawsze po tym czuję się źle, boli mnie głowa, nogi są jak z waty i chce mi się spać. Brunet zaprowadził mnie do swojego pokoju i razem położyliśmy się na łóżku.
-Zadzwonię do twojej mamy i razem ustalimy co dalej, dobrze? -kobieta pogłaskała mnie po ramieniu i wyszła.
-Leondre na prawdę cię przepraszam. -powiedziałam pół przytomna, przytulona do jego ramienia.
-Sh...
***
Obudziłam się jak już było ciemno, więc do dupy. Miałam się dzisiaj uczyć do jutrzejszego egzaminu, teraz będę musiała zrobić to w nocy i jutro będę niewyspana. Super.
Czułam się już całkiem dobrze, więc zeszła na dół, już na schodach słyszałam moją mamę. Mówiła coś o tym, że to wszystko przez tatę...ale co on miał zrobić? Nie wiedział, że coś się ze mną dzieje.
Weszłam do kuchni, wszyscy Leo, Victoria i moja mama siedzieli przy stole. Od razu mnie zobaczyli, oparłam się o framugę czekając na komentarz mamy. Spojrzała na mnie, wzrokiem, którego dawno nie widziałam, była rozczarowana.
Chyba nigdy w życiu nie była mną rozczarowana, nawet gdy wracałam do domu pijana, nie widziałam takiego spojrzenia. Zawsze byłam dobrą uczennicą, starałam się być dobrą córka, chociaż to mi nie wychodziło zbyt dobrze, nigdy nie była rozczarowana, dlatego to mnie bolało.
-Jak się czujesz? -oparła brodę na dłoniach i obserwowała jak siadam obok Victorii.
-Dobrze. -zagryzłam wargi.
-Wiesz... -pomieszała swoją herbatę i uniosła brwi. -Wydawało mi się, że mówimy sobie wszystko. Ciągle ci powtarzam, że możesz na mnie liczyć, zawsze cię wspierałam, starałam się być trochę jak przyjaciółka i myślałam, że mogę ci ufać. Tak ciężko było powiedzieć, że coś się dzieje? Trzeba cię pilnować jak małe dziecko, bo zawsze się pakujesz w kłopoty.
-Nie chciałam cię martwić. -powiedziałam cicho i spuściłam głowę.
-Nie chciałaś mnie martwić?! Kate do cholery, cały czas się o ciebie martwię, bo zamiast mi powiedzieć co się dzieje, trzymasz to w tajemnicy, aż samo wyjdzie! Wiesz kogo spotkałam gdy tu szłam? Charliego. I wiesz czego się dowiedziałam?! Ostatnim razem gdy wróciłaś z Polski też byłaś w takim stanie, dlaczego kłamałaś zamiast poprosić o pomoc? Co się takiego wydarzyło w Polsce?! Masz jakieś problemy?! To przez ojca?!
-Elizabeth! -przerwała mojej mamie pani Victoria. Strasznie chciało mi się płakać, rzadko się kłóciłyśmy i nigdy nie była na mnie tak zła. -Jasne, Kate mogła ci powiedzieć, ale ty jesteś jej matką i powinnaś zauważyć, że coś się dzieje.
Przez dłuższą chwilę nikt się nie odzywał, podniosłam powoli głowę i złapałam kontakt wzrokowy z mamą, która miała łzy w oczach, to bolało chyba bardziej niż sama kłótnia.
-Mogę od ciebie zadzwonić do Charliego? -spytałam przyjaciela, bo nie miałam nawet jego numeru.
-Jasne.-wyjął z kieszeni telefon i mi go podał. Musiałam się trochę przewietrzyć więc wyszłam przed dom i usiadłam na schodach. Chłopak odebrał prawie od razu.
-Co tam Leo?
-Em... To ja. -powiedziałam cicho.
-O cześć, jak się czujesz?
-Dobrze, dziękuję. Przeszkadzam ci?
-Nie, jasne, że nie. Coś się stało?
-Nic tylko... Chciałam ci tylko powiedzieć, że... Pójdę do lekarza. I w sumie nie wiem dlaczego ci to mówię, bo pewnie masz to w dupie, ale pokłóciłam się z mamą i musiałam wyjść. Cholera, Charlie gdzie jesteś?- załamał mi się głos. Brakowało mi tego, że gdy miałam problem mogłam do niego zadzwonić.
-Nie płacz Kate, jadę do domu, jutro muszę iść do pracy, ale jeżeli chcesz to zwrócę.
-Nie, nie. Ja tylko... Zapomniałam, że już tu nie mieszkasz. -wzięłam głęboki oddech.
-Na pewno?
-Tak. To głupie, przepraszam, że ci zawracam głowę, jedź bezpiecznie.
-Poczekaj, Kate. Zadzwonię trochę później, okay?
-Okay. -pokiwałam głową chociaż nie mógł tego zobaczyć.
-I jeszcze jedno, nie mam cię w dupie, jasne? Jakbyś nie poszła do tego lekarza to sam bym cię tam zaciągnął. -zaśmiał się, a ja z nim. -Nie powinniście już jechać?
-Trochę się boję. Co jeżeli wyślą mnie do szpitala na badania?
-Przynajmniej będziemy wiedzieli co się dzieję. Zaburzenia odżywiania to jedno, ale widać, że nie jest dobrze..Musisz iść do lekarza.
-Wiem, wiem, tylko... Jutro. Pójdę jutro po egzaminie.
-Faktycznie, masz jutro egzamin.
-No właśnie, jestem już rok do tyłu, muszę się dostać na te studia.
-Kate... Obiecaj, że jak zadzwonię jutro po pracy, będziesz już po wizycie.
-Obiecuję Charlie.

20 komentarzy:

  1. Jest mega ;) stwierdziłam że moje komentarze są do dupy XD więc to ostatni komentarz.
    ~Quel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie po tym jak napisałaś ostatni komentarz pomyślałam, że powinnam zablokować anonimy, żebyś nic więcej nie pisała





      XD
      Boże słońce nawet jak ktoś napisze zwykłe "fajny rozdział" to cieszę się jak głupia, więc masz mi tak napisać pod następnym!

      Usuń
    2. W sumie rzadko kogo uszczęśliwiam więc postaram się napisać jeszcze jakiś komentarz c:
      ~Quel

      Usuń
  2. Haha,tak się składa,że ja tak samo jak Kate jestem chora-tylko na grypę 😂💊. DZIĘKI ZA ROZDZIAŁ!!! wszystkiego się nauczyłam,na fejsie nic się nie dzieje bo wszyscy w szkołach,wchodzę,patrzę a tu... Nowy dział 😊 😊 😊 😊
    Komentarze pani Elizabeth przy obiedzie-mistrzowskie 😁
    Leo: Ten to zawsze sam: Dziewczyny-brak. Przyjaciółka -wyjechała 😞 krzywdzisz Leo bardzo 😭
    Charlie:ROZUM WRÓCIŁ !!!! Wreszcie chyba rozumie jak ważna jest Kate. Ale.. I tak powinien rzucić tą prace itp. Wtedy,kiedy do niego zadzwoniła. Kiedyś by tak zrobił,prawda?
    Hmmmmm coś jeszcze?
    Rozdział mega,czekam na kolejny i życzę weny 😊
    Ola❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedna,zdrowia życzę!:)
      Ogólnie Leondre nie ma laski, bo ja osobiście nie wyobrażam go sobie z dziewczyną xd błagam to jest tak dziwny człowiek, że ja nwm xd

      Usuń
    2. Dziękuję Ci bardzo 😊

      Usuń
  3. Super rozdział �� (Nie umiem pisać komentarzy)

    OdpowiedzUsuń
  4. O Boże
    Pierwszy raz tak bardzo chciało mi się płakać na rozdziale. ;-;

    Wszyscy patrzą na Kate, jak na egoistkę, nawet ona sama, ale cóż, każdy ma problemy. Czy była egoistką, jak ratowała Leondre spod kół rozpędzonego auta? Czy była egoistką, pomagając każdemu na około, robiąc wszystko co może? Czy była egoistką, gdy odejmowała sobie, aby każdy miał lepiej?
    NIE!
    Także nikt nie powinien jej nazywać egoistką w tym momencie. To ją przerosło.
    Miała przyjaciół, okej, ale nie potrafiła z nimi rozmaiwać i chciała przerwy, a oni powinni to zrozumieć.
    Teraz zauważam dopiero inną perspektywę tego wszystkiego.

    Kate koniecznie musi iść do lekarza, bo przecież ma tą białaczkę. ;-;
    No cóż, może w końcu przestanie się męczyć.

    Jej mam też nie powinna na nią naskakiwać, w zasadzie to każdy na nią naskoczył, a ona chciała mieć spokój. Ustatkować siebie i swoje uczucia.

    Może przeżywam ten rozdział dlatego, że zauważyłam podobieństwa między mną, a Kate? Nie wiem. Naprawdę, robisz dla kogoś wszystko, co możesz, ale nie odpuścisz chociaż na chwile, dla świętego spokoju, a ta osoba, która znaczy dla ciebie wiele, tego nie rozumie i myśli, że się obrażasz i nie chcesz jej znać. To jest najgorsze uczucie na świecie.
    Chcesz pomóc, ale twoja pomoc nie jest doceniona, nie pomagasz, okazujesz się złym człowiekiem i najlepiej idź, zgiń, przepadnij.

    *wzdycham*

    Przewiduję, że Leondre nie mówi tego 'kocham cię', jak do przyjaciółki, tylko jak do prawdzie dziewczyny.

    Niestety, to tylko wyobraźnia. Tak naprawsę Kate nie umiała by być z Leo, ona wciąż kocha Charliego i nigdy nie przestanie. Mógł ją nawet uderzyć, a ona i tak nie przestanie.
    To się nazywa miłość, której ni jestem w stanie nawet tera doświadczyć, czy porównać. Jestem na to za młoda i w moim wieku nie da się stworzyć tak solidnego związku.

    Mimo wszystko, chcę, aby wszystko tam u niej wróciło do normy. (Choć jak już wiemy, nic nie będzie takie samo)

    Miłego wieczorku Kasia, weny i tak dalej.

    ~ Edi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś tak dziwnie
      Wszystko okay u ciebie? Mam taką nadzieję. (:
      Ogólnie trochę tak poważnie podeszłam do tego co napisałaś o Kate, bo faktycznie każdemu potrzebna jest przerwa, gdy wszystko jest do dupy i próbując patrzeć obiektywnie, tak jak ty, nie uważam, że źle zrobiła. Trochę się śmiałam, gdy pisałaś o fabule. Nic nie będę spojlerować po prostu cię kocham. (:

      Usuń
    2. Jest stabilnie, tak nie nazwę. Niestety mam kilka spraw, które w ostatnim czasie strasznie mnie przerastają, jednak nie jestem w stanie z nikim o tym porozmawiać. Zawsze byłam i wciąż jestem samowystarczalna i wiem, że nikt mi się tych sprawach nie pomoże, bo pomóc się już dawno nie da.

      Na słowa kocham cię, szeroko się uśmiechnęłam, może dlatego, że raczej nie słyszę tego typu słów. Chyba, że są kierowane do kogoś obok.
      Cóż, ja też cię kocham
      ~ Edi

      Usuń
    3. Nie obiecuję, że pomogę, ale jeżeli chcesz się wygadać to jestem do usług (:

      Usuń
  5. "Wiem, że jestem złą przyjaciółką"
    "Jestem pieprzoną egoistką"
    Kiedy to przeczytałam, to normalnie takie "jes biczys, wkońcu się do tego przyznałaś".

    Ale przed napisaniem tego kom. przeczytałam kom. Edi i w sumie ona ma dużo racji.

    Owszem czasem w życiu są takie chwile, kiedy nikt nas nie rozumie i ucieczka jast najlepszym, może najłatwiejszym rozwiązaniem.

    Jednak Kate to tylko bohaterka ff i myślę, że nie należy aż tak tego przeżywać. W tego typu opowiadaniach, musi się coś dziać. Inaczej nikt by ich nie czytał..

    Nie mam zamiaru oceniac w tym momencie reszty bohaterów, gdyż tylko ty znasz ich muyśli i uczucia ( no, w pewnym sensie) xp

    Ja tu jestem od tego, żeby życzyć ci weny i powiedzieć, że rozdział supcio jak zawsze xd


    Przy następnym rozdziale nie zapomnij o notce. Chętnie poczytam co u ciebie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ZYX
      Znowu zapomniałam się podpisać..

      Usuń
    2. Byłam rozemocjowana w tamtym momencie i cóż, każdego niektóre sprawy przerastają, mniejsze lub większe, to nadal problemy.

      Tak jakoś zauważyłam malutkie podobieństwo - albo je sobie wmówiłam - między moim życiem, a napisanym tutaj Rozdziałem i tak powstał mój komentarz.

      ~ Edi

      Usuń
    3. Osobiście nic do tego nie mam..

      Poto właśnie są kom. aby wyrażać swoje zdanie,a w bohaterach nieraz znajdujemy swoje odzwierciedlenie xd

      ~ZYX

      Usuń
    4. Siemson. Widzę jakaś konfa xd
      Ogólnie od razu wiedziałam, że to ty, już ogarniam twój sposób pisania xD
      Zapomniałam o notce, ale u mnie wszystko okay, w czwartek się wyżale xD co u ciebie ?
      Ogólnie musisz mi powiedzieć swoje imię XD

      Usuń
    5. XD chętnie ci POWIEM
      ... (mówi swoje imię)
      Ładne prawda xp chociaż ja wybrałabym inne..

      Ogólnie porażka ;c
      Wakacje zaczęłam przeziębieniem i całymi dniami kopię w necie..
      m.in. stąd ta "konfa"

      Wgl zawsze kiedy odpisujesz na kom. to jakoś tak cieplusio na serduchu
      <3
      Do napisania

      ~ZYX (jeszcze)

      Usuń
    6. Czuję się niekomfortowo, bo nie wiem jak mam się do ciebie zwracać. XD

      Usuń