czwartek, 25 maja 2017

15.

W nocy chyba obie wszystko sobie przemyślałyśmy i z rana od razu się przeprosiłyśmy. Mama odwiozła mnie na ten egzamin i chyba stresowała się nawet bardziej ode mnie. Faktem jest, że uczyłam się już od roku, ale mam wrażenie, że czegoś zapomniałam, coś pominęłam, albo źle zrozumiałam. Angielski znam niby dobrze, ale typowo prawnego słownictwa nie używałam na co dzień.
Osoby, które przyszły wyglądały na typowych studentów prawa i czułam się odmieńcem w moich jeansach, kiedy wszystkie dziewczyny były elegancko ubrane.
Jakoś to przebolałam i skupiłam się na myśleniu. Czułam się trochę jak w podstawówce, gdy zrozumienie tekstów po angielsku było wyczynem. Zrozumiałam jakieś 70% a reszty musiałam się domyślić.
Skończyłam pierwsza i nie mogłam tam siedzieć, bo prawdopodobnie zrobiłabym dziurę w podłodze przez machanie nogą.
-Już? -spytał profesor odchylając okulary, gdy oddawałam pracę.
-Tak, tak myślę. Miłego dnia. -prawie stamtąd wybiegłam i poczułam ogromną ulgę.
Nie zdam tego gówna.
Wyszłam z budynku i rozpięłam guzik od koszuli.
-I jak?! -mama krzyknęła już z daleka.
-Złożę też papiery na turystykę.
-Co? Źle ci poszło? -wsiadłyśmy do samochodu.
-Nie wiem, jeździmy do tego lekarza.
*CHARLIE*Dzwonię do Kate już od pół godziny, a ona znów nie odbiera, zaczyna mnie to denerwować. Nie rozumem już. Wczoraj sama do mnie dzwoniła, więc to chyba znaczy, że jej na mnie zależy w jakiś sposób, a teraz znów to samo. Teraz nie mieszkam z mamą więc nie mogę po prostu do niej pójść.
-Tak? -odebrała chyba po setnym razie, w tle słyszałem dość głośne głosy, więc pomyślałem, że jest na mieście i po prostu mnie olewała.
-Myślałem, że chcesz porozmawiać. -burknąłem.
-Tak...przepraszam brałam kąpiel.
-Dlaczego jest tak głośno?
-Rodzice się kłócą, nieważne. Możemy teraz porozmawiać, prawda?
Tylko czekałem na to, aż będę jej potrzebny.
-Jasne byłaś u lekarza?
-Tak. Te krwotoki z nosa są prawdopodobnie od skoków ciśnienia, jutro jadę na danie krwi, czego boję się najbardziej.
-Będą pewnie złe skoro prawie nic nie jesz.
-Właśnie. Ten przemiły doktor wręczył mi numer do dobrego psychiatry.-zaśmiała się ironiczne. -I wcale nie patrzył na mnie jak na wybryk natury.
-Dziwisz się? Jak można nic nie jeść przez pół roku? Co cię w ogóle do tego skłoniło?
-Charlie, proszę...
-Chciałbym być teraz z tobą. -wypaliłem nie zastanawiając się, ale taka jest prawda. Wiem, że już dawno powinienem o niej zapomnieć, ale odkąd zobaczyłem ją wtedy przed barem, wszystko wróciło. Przez cały ten czas nie mogłem przestać jej kochać, a teraz znów mogę o nas walczyć.
-Cieszę się, że po tym wszystkim dałeś mi szansę i jesteśmy przyjaciółmi.
Co. Kurwa.
To chyba najgorsze słowa jakie mogła mi teraz powiedzieć. Jej przyjacielem jest Leo, a ja nie jestem dla niej jak Leo i nie chcę być. Stanowczo nie.
-Em... Jak egzamin? -zmieniłem temat.
Przecież nawet przed jej wyjazdem nie rozmawiało nam się tak dobrze. Czułem się jakbym rozmawiał z moją starą Kate, śmialiśmy się, opowiadaliśmy jakieś historię... Nie miałem nawet serca się rozłączać, ale do Kate przyszedł Leo, więc nie miałem wyjścia. Najgorsze było gdy usłyszałem w słuchawce jak cmoknął ją w policzek.
Po rozłączeniu długo się nie zastanawiałem, spakowałem kilka rzeczy i wsiadłem w samochód.
Jechałem 45 minut nie spuszczając nogi z gazu i byłam pod jej domem jakoś po 20 i pojawił się problem.
Mam zapukać i co? Hej, byłem w pobliżu?
Przecież ona dobrze wie, że nie byłem.
Co będzie to będzie.
Gdy tylko wszedłem na posiadłość usłyszałem krzyk pani Elizabeth. Zapukałem raz, drugi, a potem postanowiłem wejść.
-Kutas. -powiedziała pewnie pani Elizabeth, a mnie zatkało. Wszedłem dalej, kobieta była w kuchni, stała tyłem do ojca Kate, który z kolei był tyłem do mnie, więc nawet mnie nie zauważyli.
-Nie zachowuj się jak gówniara. -odpowiedział oburzony.
-Kutas.
-Czasami się zastanawiam czy to Kate przypadkiem nie wychowuje ciebie.
-Kuuutas. -odwróciła się i zobaczyła mnie. Jej oczy były jak dwa spodki, a ojciec Kate pewnie chciał zapaść się pod ziemię.
-Nikt nie otwierał, więc...
-To nie upoważnia cię do wchodzenia, poza tym nie jest za późno na odwiedziny? Kate jest chora. -mężczyzna założył ręce i chyba chciał wyglądać groźnie czy coś, ale przed nim nigdy nie będę czuł respektu. Nie zasługuje nawet na szacunek.
-Sam jesteś chory. Błagam Tomek, nie udawaj troskliwego tatusia. -wyśmiała go, a potem uśmiechnęła się do mnie. -Nie jesteś w pracy?
-Wziąłem wolne dwa dni.
-Oh, okay. Chcesz coś do picia, jedzenia?
-Nie dziękuję, jest Kate?
-W basenie.
Zostawiłem plecak na kanapie i wyszedłem za dom słysząc jeszcze za sobą "i ty mu tak pozwalasz?" z ust ojca Kate. Całe szczęście, że pani Porter jest normalna. No prawie.
Kate faktycznie była w basenie, a dokładnie to na materacu, trochę się zawiodłem, bo był też Leo, który ze mną nie rozmawia. Brunetka była w czarnym stroju jednoczęściowym, a jej ciało wyglądało strasznie. Patrzysz i boisz się dotknąć żeby jej nie połamać.
-Cześć!-podszedłem bliżej i Kate faktycznie się ucieszyła, za to Leo coś jej szepnął pewnie w stylu "o nie".
-Cześć Charlie co ty tu robisz?
-Mam trochę luźniej w pracy, więc przyjechałem. -usiadłem na jednym z leaków i nadal się jej przyglądałem.
-Um, okay. -powiedziała mniej miło patrząc na Leo.
-Będę się zbierał. -zeskoczył z materacu i podpłynął do brzegu, a potem poszedł do domu.
-Powiedział ci? -spytałem widząc jej wzrok.
-Że przychodziłeś pijany na koncerty i musieliście je odwoływać. Tak powiedział. -również weszła do wody, ale nie wyszła tylko stanęła przy krawędzi. -Jaki ty masz problem, co? Wiesz, że zniszczyłeś nie tylko swoje marzenia, ale też jego?
Tak, to prawda. Z
acząłem pić, wcale niedużo, ale pech chciał, że przed koncertami i tak to się właśnie skończyło. Na prawdę nie chciałem, muzyka była dla mnie ważna, ale problemy mnie przerosły. Najbardziej żałuję tego, że Leondre musiał za to zapłacić. 
-Jaki mam problem? Kate, ty byłaś moim problemem, gdybyś nie wyjechała nic by się nie stało.
-Nie zwalaj winy na mnie. Sam to wszystko zniszczyłeś.
-Okay, źle zrobiłem, ale mogliśmy to wszystko naprawić, ale ty wolałaś uciec!
-To moje pieprzone życie i moja sprawa co robię! Przynajmniej nikogo nie ranię. -uniosła głos co rzadko robi i oznaczało to, że jest na prawdę zła. Wiem, że Leo to jej przyjaciel, ale denerwuje mnie to, że zawsze stoi po jego stronie i nawet nie stara się mnie zrozumieć.
-Myślisz, że nikogo nie zraniłaś?! Cholera Kate, pół roku się zbierałem po twoim wyjeździe! Leo wcale nie miał lepiej! I mówisz, że nikogo nie zraniłaś?!
Chyba dało jej to do myślenia, bo powiedziała cicho"pomóż mi wyjść". Gdy podałem jej rękę po prostu mnie pociągnęłam i wpadłem do wody w mojej nowej koszuli, nie dość tego, gdy się wynurzyłem dostałem piłką w głowę.
Czasami mam jej tak serdecznie dość.
Też za to, że zawsze ma rację, ale nie mam już pojęcia co zrobić, żeby Leo przynajmniej mnie tolerował, próbowałem już wiele razy.
Musiałem zdjąć mokre ubrania i w samych bokserkach zapieprzać do domu, gdzie była już tylko pani Porter. Nawet się nie zdziwiła, gdy mnie zobaczyła w takim stanie.
-Gdzie są wszyscy? -spytałem przedostając się do plecaka.
-Leondre poszedł do domu, Kate na górze się ubiera, a ten typ, który uważa się za ojca Kate, mam nadzieję, że bookuje bilety.
Poszedłem do łazienki na dole i przebrałem się w świeże ubrania. Czarne jeansy i czarną bluzę.
Gdy wyszedłem Kate nadal nie było więc wziąłem cole z lodówki i dosiadłem się do pani Porter, która przeglądała jakiś sklep internetowy.
-Kate jadła coś dzisiaj?
-Piła te swoje koktajle, jutro jedziemy na badania krwi, a po jutrze załatwiłam jej psychiatrę.
-Może ja bym z nią poszedł? -napiłem się i patrzyłem na jej reakcje. Była niewzruszona.
-Nie wyobrażasz sobie za dużo?
-To znaczy?
-To znaczy, że rozmawiałam z Kate i wy już nigdy nie będziecie razem.
Auć.
-Chcę tylko spędzić z nią trochę czasu, to tylko przyjaźń.
Chyba sam w to nie wierzyłem. Na pewno nie. Może nie byliśmy idealną parą, ale ją kocham i myślę, że jeżeli ona mnie też to to wystarczy.
Kate za chwilę zeszła i od razu poszła założyć buty.
-Mamo wychodzimy. Jest jeszcze jakieś wino?
-Boże dziecko, ile ty możesz pić?
-Jestem pełnoletnia.
-Masz, tylko wróć na noc. -przyniosła jej butelkę z kuchni.
-Idziesz czy nie? -Kate spojrzała na mnie, więc poszedłem w stronę drzwi i otworzyłem jej.
-Nie musiałaś wrzucać mnie do basenu, wiem, że to wszystko moja wina.-powiedziałem próbując ją dogonić.
-Nie rób z siebie ofiary, wiem, że czekasz aż powiem, że to nie twoja wina.
-Nigdy byś tego nie powiedziała, uważasz, że całe zło tego świata to moja wina.
-Tak, głód ludzi trzeciego świata też. Charlie to nie tak. -zwolniła i spojrzała na mnie. -Jesteś fajnym facetem, ale masz tendencję do krzywdzenia ludzi na których ci zależy, z resztą nieważne... To nie moja sprawa.
-Nie, czekaj, czy ty uważasz, że jestem egoistą? -złapałem ją za ramię, żeby się zatrzymała.
-A co nie? Mieliście wspólną sprawę, a ty to zniszczyłeś przez jakieś swoje fanaberie. -powiedziała odważnie patrząc w moją twarz.
-Słuchaj. Gdybym mógł cofnąć czas zrobiłbym to, ale nie mogę i muszę jakoś żyć z myślą, że zmarnowałem moją i Leo szansę. Nie musisz mi tego wypominać. -zlustrowała moją twarz, a potem znów zaczęła iść.
Prawie biegłem za tym skrzatem, któremu włosy latały z lewej na prawą i tak dalej.
-Zwolnij trochę, nigdzie mi się nie śpieszy.
-Oj Charlie, masz takie długie nogi, wykorzystaj je. -gdy to mówiła szła tyłem uśmiechnięta od ucha do ucha, a jej druty na zębach odbijały zachodzące już słońce.
Podbiegłem do niej, gdy się odwróciła i przeniosłem na swoje ramiona. Jest lekka jak piórko.
-Hej! -zaśmiała się i podała mi butelkę wina. -Mogłam to pobić.
-Nie zardzewieje ci aparat od takiej ilości alkoholu? -włożyłem butelkę do kieszeni bluzy i uniosłem dłonie by mogła je złapać.
-Pije dużo coca coli, zabiera kwas fosforowy v, który jest dobry na korozję.
-Mondrala.
-Pijak.
-Aparatka.
-Człowieku co ty masz do mojego aparatu? -uderzyła naszymi dłońmi w moją skroń.
-Możesz przestać mnie bić? W końcu oddam. -zagroziłem, ale chyba nie byłbym w stanie uderzyć jej nawet na żarty.
-Nie. -znów mnie uderzyła. -Skręć w lewo. -rozkazała i już wiedziałem gdzie idziemy.
Nie bardzo wiedziałem co mam o tym myśleć, jakby dawała mi znak, ale z drugiej strony mogło to być po prostu dobre miejsce do picia.
Byliśmy w naszym miejscu na plaży, gdy odstawiłem ją na ziemię po prostu patrzyła się na horyzont i faktycznie widok był niesamowity, zachodzące słońce, fale, sama atmosfera tego miejsca.
-Lubię to miejsce. -powiedziała w końcu i usiadła na piasku.
-Kiedyś bywaliśmy tu w każdą niedzielę. -dosiadłem się i wyjąłem wino z kieszeni.
-Tam.-wskazała palcem. -Spytałeś czy będę twoją dziewczyną.
-A tu powiedziałem, że będę pieprzył cię na plaży.
-Głupek.-zaśmiała się i rozprostowała nogi.-Otwórz lepiej wino.
-Nie ma otwieracza.
-Zwariowałeś? To najtańsze wino. -prychnęła. -Odkręć je.
-Mam pić wino z najniższej półki? -otworzyłem je i podałem Kate.
-Mogę wypić sama. -wzruszyła ramionami i pociągnęła potężnego łyka.-Przepraszam, że cię wrzuciłam do basenu... I rzuciłam w ciebie piłką. -podała mi butelkę.
-E, należało mi się. Dzięki, ale prowadzę. -oddałem butelkę.
-Po co właściwie przyjechałeś? Nie pracujesz przypadkiem?
-Wziąłem wolne.
-Leń.
Zrobiło się już całkiem ciemno, ale tak dobrze nam się rozmawiało, że nie myśleliśmy o powrocie. Czułem się jak wtedy gdy się dopiero poznawaliśmy i przyszedłem do jej domu. Poznałem ją na nowo, dużo opowiadała o sobie, a ja pilnowałem na ile mogę sobie pozwolić i w końcu objąłem ją ramieniem. Wstyd mi było za takie gówniarskie myślenie.
-Zimno mi troszkę.
-Troszkę? -zaśmiałem się i przytuliłem ją mocniej. Faktycznie zaczął już wiać wiatr.
-Nie chcę iść jeszcze do domu, dobrze mi się z tobą rozmawia. -oparła głowę o mój obojczyk. 

To uczucie jakby miało rozerwać ci brzuch.
-Może pójdziemy do mnie? Jeżeli chcesz to możesz przenocować.
Wydawało mi się jakbym czekał na odpowiedź wieki, chociaż to była kwestia sekundy.
-Nah, to zły pomysł. Po prostu... Posiedźmy tu jeszcze chwilę.
-Przeziębisz się, nie wolisz...
-Charlie, nie. -przerwała mi i odsunęła się. -Chodźmy już.
Wstała i czar prysł. Za bardzo naciskam.
-Jasne. -prychnąłem i wstałem.
-Co? -udawała zdziwioną, ale bardzo dobrze wiedziała o co mi chodzi.
-No właśnie. Co? Co robię źle? Chcę się chociaż trochę do ciebie zbliżyć, ale mi nie pozwalasz.
-Zastanów się dlaczego. -burknęła i zaczęła iść, ja oczywiście za nią.
-Nie wiem, dobrze nam się rozmawia, moglibyśmy to wszystko naprawić!
Gwałtownie się odwróciła i cieszyłem się, że dzieli nas kilka metrów, bo robiło się nieprzyjemnie.
-Jakie naprawić?! Popieprzyło cię!
-To na chuj to wszystko?! Jesteś miła, dajesz jakieś gówniane znaki! Co ja mam myśleć?!
-Myśl co chcesz, ja chcę tylko mojego przyjaciela. Przepraszam, że lubię z tobą rozmawiać, spędzać czas, ale chcę żebyś był moim przyjacielem do cholery! -znów zaczęła iść, ale jeszcze nie skończyłem, więc pobiegłem za nią i zatrzymałem.
-Ja nigdy nie będę twoim przyjacielem Kate, chcę czegoś więcej.
-Przykro mi, ale coś sobie obiecałam. Nie przyjechałam tu na romanse.
-To nie jest głupi romans. Czekałem pieprzony rok!
-Nie mów mi o czekaniu, bo nie wytrzymałeś nawet sześciu miesięcy. Gdzie teraz jest Samanta? Hm? Tylko nie mów, że znalazła innego. -zaśmiała się krótko.
-Zerwałem z nią kontakt jak tylko wyjechałaś. -założyłem ręce na pierś.
-Tak? W takim razie pokaż mi telefon.
Zdziwiłem się, bo Kate nawet gdy byliśmy razem nie dotykała mojego telefonu.
-Po co? -próbowałem się wykręcić, ale Kate zaczęła się ze mną szarpać i ostatecznie wyjęła telefon z mojej kieszeni. Zamknąłem oczy, czekając na jej wybuch.
-Pieprzony kłamco, masz 10 nieodebranych połączeń od niej. Myślisz, że jestem ślepa i nie widziałam jak się rozłączałeś? -włożyła telefon do kieszeni mojej bluzy.-Ty chcesz czegoś więcej?!
-Przecież nie odebrałem!
-Jak byłeś ze mną nie, ale wcześniej oczywiście! Mam to gdzieś, ale nie mów mi tego całego gówna!
-To ona mnie nęka! Mówiłem żeby przestała dzwonić, ale...
-No tak, jesteś chyba jedynym facetem, któremu przeszkadza taka dziewczyna!
-Chwila... Czy ty jesteś zazdrosna? -zaśmiałem się przez chwilę, ale ona chyba nie załapała żartu. Chyba na pewno nie.
-Nie, jestem zła, bo mnie okłamujesz! I... I... -chyba się pogubiła, bo nie wiedziała co ma powiedzieć.
-Jesteś zazdrosna jak cholera. -oznajmiłem z lekkim uśmieszkiem.
-Wiesz co? Pierdol się. -odwróciła się na pięcie i zaczęłam iść wzdłuż plaży. -Nie idź za mną! -odwróciła się jeszcze na chwilę.
Cholera, jest zazdrosna.
Poszedłem za nią ciesząc się jak głupi. Gdyby nic do mnie nie czuła, nie robiłaby takiej awantury.
-Miałeś za mną nie iść!- wydarła się, gdy zobaczyła mnie dopiero na schodach.
-Słońce, zostawiłem samochód pod twoim domem.
Wzięła głęboki oddech, ale co było zabawne poczekała aż ją dogonię i szliśmy równo.
To jedna z tych kłótni, kiedy właściwie nic się nie stało, ale ona udaję, że jest na mnie zła, a jutro będzie już wszystko w porządku.
Dojście do jej domu jakoś szybko minęło.
-To... Do zobaczenia. -powiedziałem, a ona od razu się odwróciła i weszła na posiadłość swojego domu.
Okay. Chciałem powiedzieć, że jutro zadzwonię, ale odpuściłem sobie. Gdy tylko złapałem za klamkę usłyszałem swoje imię.
-Tak? -odwróciłem się do dziewczyny. Kiwała się z nogi na nogę i miała złożone dłonie. Ona jest jak dziecko, przysięgam.
-Może chcesz wejść na trochę? -spytała tak nieśmiało, że aż się zaśmiałem.
-Jasne, czemu nie. -wzruszyłem ramionami, zamknąłem samochód i podbiegłem do niej, przytuliłem ją w pasie i uniosłem do góry.
-Charlie! Postaw mnie w tej chwili! -wydarła się, ale wiem, że uwielbia być noszona na rękach.
-Jesteś na mnie zła? -uniosłem głowę, żeby móc ją widzieć.
-Oczywiście, okłamałeś mnie.
-Przecież nie mogłem ci powiedzieć, że z nią rozmawiam.
-Aha? Właśnie teraz zastanawiam się nad aktualnością zaproszenia.
-Mogę ci wszystko wytłumaczyć.-zapewniłem poważnie.
-Bez kłamstw?
-Czysta prawda.
-Postaw mnie. -grzecznie wykonałem polecenie i weszliśmy do środka. Od razu usłyszeliśmy kłótnie pani Elizabeth i ojca Kate.
-Dlaczego kubki są tak daleko od kuchenki?!
-Nie twój dom, nie twoje kubki, będę je sobie trzymała gdzie chcę do cholery!
Kate spojrzała na mnie skołowana, a gdy weszła dalej krzyki ustały.
-O, jak tam było skarbie? -spytała pani Elizabeth.
Chyba nie chce żeby Kate wiedziała o ich kłótniach.
Kobieta siedziała przy stole z laptopem i jakimiś papierami, a jej mąż w kuchni.
-Dobrze. -burknęła i zaczęła wyciągać z szafek chipsy i ciasta.
-W lodówce masz koktajl. Przed chwilą zrobiłem.-uśmiechnął się mężczyzna.
To wyglądało jakby próbowali się jej przypodobać, po co skoro są jej rodzicami?
-Dzięki. -odpowiedziała bez namiętnie, chyba nie pierwszy raz słyszy ich kłótnie. Nie dziwię się, między nimi ani razu nie było normalnej rozmowy.
-A Charlie będzie...nocował?
Dlaczego czułem się niechciany?
-Może będzie, może nie będzie. Chodź. -zwróciła się do mnie, więc wziąłem od niej te wszystkie paczki i poszedłem za nią do pokoju.
Rzuciła gdzieś w kąt buty, zdjęła bluzę, która zaraz potem znalazła się na ziemi i otworzyła okno.
-Przepraszam za nich. -odgarnęła włosy do tyłu.
-Na prawdę nie ma sprawy, pamiętam jak moi rodzice się kłócili. -odłożyłem wszystko i podszedł do niej.
-Nieważne, chcesz coś obejrzeć?
-Jeżeli chcesz porozmawiać, to wiesz, że możesz na mnie liczyć.
-Wiesz dlaczego lubię spędzać z tobą czas? -zaśmiała się. -Mogę ci powiedzieć wszystko, a ty będziesz udawał, że cię to interesuje.
-Przecież wiesz, że to mnie interesuje. -znów się zaśmiała i wzięła laptopa.
-Jakiś kryminał?
-Jasne.
Usiedliśmy w pewnej odległości od siebie, ale gdy zjadłem już prawie wszystko, a Kate wypiła swój koktajl jakoś tak wyszło, że raz ona się przysunęła, potem ja, aż w końcu ją do siebie przytuliłem.
Kiedyś często spędzaliśmy tak wieczory.
Mając przy sobie mój mały świat głaskałem jej włosy i zastanawiałem się czy nasza przeszłość wróci. Bez płaczu, kłótni i tego całego gówna.
-Śpisz Skarbie? -spytałem jak już film się skończył, a ona nawet się nie ruszyła.
-Lubię jak tak do mnie mówisz. -szepnęła z lekkim uśmieszkiem i położyła na mnie nogę.
-To znaczy, że mam to robić częściej? -zaśmiałem się. Nie wiedziałem, czy to tak na serio, czy po prostu jest pijana. I chyba wolałem trzymać się tej pierwszej wersji.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
HEEEEEY!
co tam?
u mnie okay....prawie. Moja przyjaciółka się zaręczyła i to nie żart. Teraz gada tylko o nim i spędza z nim każdą chwilę xd
zabije się
ogólnie już ciepło i nie długo koniec roku, macie jakieś zagrożenia ? ja na szczęście jakoś ogarnęłam ten rok xd
a i nie wiem czy za tydzień rozdział się nie spóźni, bo jadę na wycieczkę
Miłego dnia!
-Kate xx

18 komentarzy:

  1. Um świetny rozdział ;) miłej wycieczki i do następnego!
    ~Quel

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu oni do siebie wracają? Żal, nie mogą.

    On zepsuł wszystko już dawno, to jest coś, co niekoniecznie da sie naprawić.
    Tak samo z karierą, no jak on kurwa mógł?

    Nie mam jakoś siły/weny n komentarz, przepraszam.

    Jednakże, kocham cię i czekam na następny 💞
    ~Edi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Whoa, dopiszę to do księgi mojego wygrywu (której nie mam) 😂😂

      ~ Edi

      Usuń
    2. Nikt nie mówi, że do siebie wracają xd

      Usuń
  3. SORKA BAŁDZO
    ale ostatnio nie miałam ochoty czytać rozdziałów, bo się jarałam koncertem i wgl.
    ALE NADROBILAM!
    Powracam i martwię się o Kate. I szkoda mi bałdzo Leło i wgl.
    On jest kochany, a Czarli jest trochę... egoistyczny? Chyba tak to ujmę. Czasem go niby Kate obchodzi, ale tak jakby go obchodziło czy ona chce do niego wrócić.
    ON POWIEDZIAŁ W POPRZEDNIM ROZDZIALE ŻE NIENAWIDZI POLSKI
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    POLSKA CEBULA NAJLEPSZAA
    Trochę mi się myli ten rozdział z poprzednim ale dobra.
    ~Kekuś (#TeamDevries)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luuuuuz. Devries zawsze obrywa po dupie no. Taki jego urok(?)xD

      Usuń
  4. JEEEEEEJ!!! NOWY ROZDZIAŁ!
    Chyba jestem jedyną osobą,która cieszy się,że wracają do siebie. Nie mogłam już znieść tych ich kłótni. 😊
    Mało Leo strasznie 😞
    Pani Elizabeth i jej teksty.... Uwielbiam ją a ten Tomek czy tam jak on ma to niech dupe wreszcie ogarnie 😂😂

    Zgadzam się z Edi,że Charlie dużo spieprzył ale może uda mu się to naprawić? Trzymam za niego kciuki 😊
    Życzę dużo weny i czekam na następny rozdział 😊
    Ola❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że w następnym rozdziale będzie więcej Leo, ale nie wiem czy ci się to spodoba xd
      Dziękuję!

      Usuń
  5. A i miłej wycieczki
    Mi się uda średnia 5.40 😁
    Ola❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Ogólnie to nie lubię pisać o takich rzeczach i wg jest o tym wszędzie. Nie rozumiem jak można posunąć się do takiego czynu, odebrać życie niewinnym ludziom. Każdy z nich miał rodzinę, plany, marzenia... Jak można być taką bestią. To nie są ludzie. Istoty bez sumienia, jakiegokolwiek zalążka dobra. Najgorsze jest to, że to walka dobra ze złem. Jeżeli władzę będą próbowały coś z tym zrobić, może to się skończyć tylko gorzej.

    OdpowiedzUsuń
  7. MAMAMIJA ja to mam zapłon jak zawsze..
    Po 4. dniach myślenia nadal nie wiem co tu napisać..

    Wgl. teraz rozumiem dlaczego Leo jest zły na Charliego. I w pełni go popieram..

    Kate i Charlie idealnie do siebie pasują..
    Żaden inny bohater nie ma takiej huśtawki nastrojów jak ta dwójka xp

    Ogólnie kiedy czytałam poszczególne momęty, miałam przed oczami pierwszą część tego cudaśnego ff (podlizuje się xp)

    Ale szczerze ci powiem, że tak namieszałaś, że ja to już nic nie wiem..

    Leo jest obecnie moim nr.1 w tym ff i jako jedyny mnie nie irytuje..
    Wiem, że nie wyobrażasz sobie go z dziewczyną ale..
    We no może daj mu szanse coo??
    On i Kate.. <3
    Jestem ciekawa jak by zareagował Charlie..
    Mógłby go np. zamordować..
    Nie wiem jak ty, ale ja tam lubie kryminały xpp

    Kończę, bo chyba bazgrze coś bez sensu..

    Czwartek bez rozdziału, to nie czwartek :'( masz na sumieniu mój zły humor xd

    To gdzie pędzisz na tą wycieczkę??
    Wgl. udanej, pijanej itd.. heha

    ~kamila
    Mam nadzieję, że teraz już będzie się czuła komfortowo xdd

    <3<3



    OdpowiedzUsuń
  8. Dobra dobra joł joł joł
    Nadrabiajac te 3 rozdzialy jak zwykle musialam sie poryczec
    Oczywiście przy scenie z leo
    Standard dziekuje dowidzenia
    Charlie to debil
    No kurwa idiota
    Zniszczyl mojemu malutkiemu marzenia
    Kiti znowu anoreksja bidulka moja
    Kocham jej mame ogolnie
    I w sumie to takie dziwne ze oni juz sa dorosli
    Jestem ciekawa co z Benjaminem
    I Cameronem
    I ogolnie dodaj juz kolejny rozdzial
    Dzisiaj nie mialam pradu i sie wkurwilam bo nie moglam czytac
    I mowie nie no dosc
    A potem wrocil
    I wszystko bylo dobrze
    Wiem zajebista historia
    Na koniec napisze iz
    Buziaki itp
    Kocham
    Dzis do cb napisze bo sie stesknilam

    Twoja Z

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. Musisz jeszcze troszkę poczekać :(
      A dlaczego dwa? XD

      Usuń